piątek, 12 kwietnia 2024

Czy potomek magnata, Henryk Lubopolski, mógł zostać lubym Anieli Adamczewskiej? („1670”, reż. Kordian Kądziela) - Patryk Daniel Garkowski

  Kiedy oglądałem nowy polski serial komediowy: „1670”, to szczególnie moją uwagę przykuł nad wyraz ciekawy wątek dotyczący Henryka Lubopolskiego - niegodziwego, rozpuszczonego syna magnata. Wątek ten nader wyróżnia się na tle pozostałych, w serialu obecnych.
  W tym niedługim artykuliku pragnę zastanowić się, czy uśmiercony pod koniec odcinka siódmego Henryk Lubopolski mógł, gdyby nie tragiczne w skutkach zdarzenie, zostać lubym, narzeczonym, a potem mężem nowoczesnej i postępowej Anieli - córki szlachcica Jana Pawła Adamczewskiego oraz szlachcianki Zofii Adamczewskiej. W moim przekonaniu nie byłoby to zupełnie możliwe. Aniela bowiem nigdy nie chciałaby się związać z taką personą. Ona nigdy by nie została żoną jakże różniącego się od niej charakterem rozpustnika.
  Henryk Lubopolski to bohater epizodyczny, występujący, niestety, zaledwie tylko w jednym odcinku serialu, czyli w odcinku siódmym pt. „Polowanie” (to odcinek w reżyserii Kordiana Kądzieli). Doprawdy szkoda, że egzystencja tej postaci nie potrwała dalece dłużej, iż historia Henryka nie została dalej pociągnięta. Szkoda wielka, iż tak szybko przyszło tej postaci pożegnać się ze światem. Marny był los ogromnie intrygującego i niezwykłego mężczyzny.
  Studiujący we Francji Henryk Lubopolski podróżował sobie przez leśne ostępy polskie, Rzeczypospolitej Obojga Narodów, niedaleko wsi Adamczycha. 

 

Henryk Lubopolski pod żółtą karocą. Obok niego widzimy - od lewej Jana Pawła Adamczewskiego. Po prawej zaś stronie kadru spostrzegamy Bogdana.

  W miejscowym tym lesie napotykają Henryka, ubranego w pastelowe, kolorowe ubranie, główny bohater serialu - Jan Paweł Adamczewski oraz jego towarzysz w czasie spaceru, Bogdan.
  Oto Henryk Lubopolski miał właśnie wypadek na leśnym trakcie, gdy jechał gdzieś karocą, a dokąd dokładnie zmierzał, to nie wiadomo. Henryk rozbił się w lesie. A zatem trzeba było mu pomóc niezwłocznie, w trybie natychmiastowym.
  Prawdopodobnie poszkodowany zbiegał, on pewnie uciekał - jak się bowiem dowiadujemy z następnego odcinka, Henryk Lubopolski był poszukiwany, żywy bądź martwy, w związku ze sprawą zabicia jakiegoś szlachcica. Jakże poważna to sprawa! Czyżby więc niemiły syn magnata był rzeczywiście mordercą, kryminalistą przeokrutnym!? Nagroda za Henryka Lubopolskiego wynosiła aż 100 000 zł; oto prawy obywatel, który uprawniony byłby do jej otrzymania, miał się zgłosić do skarbca w Płocku, aby nagrodę otrzymać.

 

Przyjrzyjmy się z bliska niezwykłemu podróżnikowi. Henryk Lubopolski ubrany jest w złoto-różową szatę. Z kolei na głowie młodego mężczyzny widzimy jasnoniebieską perukę - są to sztuczne loki. Potomek magnata posiada przy sobie szablę - w świecie przedstawionym serialu atrybut ten okazuje się ważny, męski i wielce modny, figuruje tam szabla jako gustowny dodatek. Ponadto na palcu lubiącego żartować z prostych ludzi okrutnika dostrzegamy błyszczący sygnet. Henryk wygląda na zdezorientowanego, nie wiedzącego, co się właściwie stało, lecz z drugiej strony tak się prezentuje, jakby w niemałym stopniu był upojony alkoholem, którego wypicie najprawdopodobniej doprowadziło do wypadku, aczkolwiek na szczęście niegroźnego dla życia bogacza. Przecież Henrykowi nic się nie stało, nie zginął on przy wehikule.

  Zatem Henryk Lubopolski to poszukiwany przestępca. A taki ktoś raczej nie byłby dobrym, wspaniałym kandydatem na męża dla Anieli, nawet gdyby ta młoda kobieta, zabiegająca o ekologię feministka, go pokochała bezbrzeżnie, a przecież wiadomo, że wcale nie darzyła aroganckiego przybysza jakąkolwiek sympatią. Aniela nie pragnęła nawiązać głębokiej relacji romantycznej z dziedzicem prześwietnego rodu.
  Jednak ani Jan Paweł, ani Zofia, ani ich córka, nie wiedzieli, iż Henryk Lubopolski to poszukiwany kryminalista, nie zdawali sobie oni zupełnie sprawy z mrocznej przeszłości bogatego sadysty oraz bawidamka.
  Zależało Janowi Pawłowi i jego żonie Zofii na tym, aby ich córka Aniela miała za męża bajecznie bogatego magnata. A taki się właśnie trafił! Przecież ojciec Henryka należał do grupy najbogatszych obywateli kraju. Pozycja rodu Adamczewskich, małżeństwa majątek - to wszystko mogłoby ulec poprawie, gdyby ich córka miała za męża tak wspaniałą jednostkę, jaką wydawał się wtedy przystojny rozpustnik. Może Zofia i Jan Paweł weszliby do grona magnaterii i zamieszkaliby oni w przepięknym pałacu, dzięki małżeństwu Henryka z Anielą?   
  Tak się jednak nie stało. Plany zostały pokrzyżowane straszliwie, ukazując motyw marności ludzkiego losu. Nigdy nie wiadomo, co człowieka czeka. Śmierć może nadejść w każdej chwili, eliminując życiowe plany.
  Pozbawiony serca Henryk Lubopolski zostaje ugoszczony przez Jana Pawła Adamczewskiego i jego żonę. Wyznający sarmacki światopogląd Jan Paweł cieszy się, że może gościć tak dostojną osóbkę. Choć z drugiej strony Jan Paweł spostrzega, że Henryk nie jest zbytnio miły i uprzejmy.
  Posiadający na głowie fantazyjną, jasnoniebieską perukę potomek magnata nawiązuje kontakt z Adamczewskimi. Poznaje wtedy urodziwą Anielę, która przypada mu do gustu. Oziębłość, niedostępność Anieli tylko wzmacnia pożądanie, żar u Henryka, intryguje lubiącego alkohol oraz tabakę tajemniczego gościa, ubranego w bajkowo kolorowy strój. Henryk wydaje się przedstawiony nieco karykaturalnie, hiperbolicznie.
  Oto w czasie pobytu u Adamczewskich Henryk zażywa tabakę, pije alkohol. Tak bezpośrednie, bezwstydne zażywanie przez Henryka substancji, gdzie wszystko widzą między innymi dopiero co poznani Jan Paweł i Zofia nie stanowi kulturalnej i skromnej postawy. Henrykowi zdaje się być wszystko jedno. To dążący do rozrywek rozpustnik, sadysta, dla którego, niestety, zabawne byłoby nawet uśmiercenie drugiego człowieka.
  Arogancki bohater źle się zachowuje, wykazuje on brak kultury osobistej. Do gospodarza Henryk zwraca się spoufałym zdrobnieniem - Janie Pawełku, co ukazuje stosunek nadawcy kodu do odbiorcy komunikatów, ale i do innych ludzi także, demonstruje owe zdrobnienie brak szacunku Henryka, jego arogancję, chęć intensywnego zaznawania rozrywek przez potomka magnata, dążenie do zwalczania nudy zewsząd przytłaczającej, uciskającej.
  Z drugiej jednak strony poprzez zdrobnienie: Jan Pawełek lubiący ekscytujące zdarzenia Henryk mógł chcieć pokazać chęć zbratania się z przedstawicielem mniej majętnej szlachty, czyli średniej. W tym sensie zdrobnienie posiadałoby pozytywne znaczenie. Używanie zdrobnień może mieć na celu zacieśnianie więzi interpersonalnych oraz formowanie relacji braterskich.
  Ogółem zdrobnienie jako ciekawy środek stylistyczny pełni różne funkcje. Zdrobnienia wyrażają choćby sympatię do odbiorców, politowanie, współczucie, ale też mogą one wyrażać wzgardę, kpinę czy na przykład szyderstwo.
  W tym akurat przypadku zdrobnienie: Janie Pawełku wybrzmiewa negatywnie, źle się kojarzy, zwłaszcza jeśli się zważy na charakter, na usposobienie całej postaci Henryka. Użyte przez mężczyznę zdrobnienie demonstruje stosunek do gospodarza domostwa, do jego rodziny, to oznaka pokpiwania, jak i nieadekwatnego spoufalania się. Henryk, jako reprezentant magnaterii, zdaje się nie szanować goszczących go ludzi, kiedy używa takiego środka w stosunku do przedstawiciela średniej szlachty.
  Drogi Henryk nie znosi nudy. Uwielbia on, kiedy coś się dzieje. Głośno i dużo się on śmieje. Lubi upokarzać innych ludzi, nie tylko chłopstwo. Akty upokorzeniowe potrafi kierować w stronę także szlachty, co widać, kiedy pragnie, ażeby Jan Paweł, Andrzej i jego córki tańczyli przed nim - to dla nich po prostu poniżenie, istne upokorzenie musieć tańczyć na polecenie sadysty. Henryk wykorzystuje swoją zajmowaną pozycję społeczną do czynienia niegodziwości i zaznawania rozrywek. Zdaje on sobie sprawę, jak wielką i ważną stanowi postać.
  Rzeczony bohater negatywny na jednym z chłopów trzyma swe nogi, traktuje go zatem niczym zwykły mebel  podnóżek. Bardzo to źle świadczy o pochodzącej z rodu Lubopolskich młodej ekscelencji, polowania lubiącej.
  Nie można traktować innych ludzi jak meble! A skoro Henryk tak okrutnie, tak podle traktuje ludzi, to jakby traktował on Anielę, gdyby ta została jego żoną? Bardzo źle by się do tej niewiasty odnosił, to jasne jak słońce.

 


 


 


Na przedstawionym kadrze występuje kolosalnie ciekawy rodzaj perspektywy: perspektywa twarzowo-podeszwowa - zatem jednocześnie widać twarz aroganckiego, okrutnego Henryka, jak i jego podeszwy butów, to znaczy części obuwia, które dotykają podłoża. Oto syn magnata zachowuje się przeokropnie. Trzyma on nogi na jednym z chłopów. Biedny, podległy arogantowi człowiek został zrównany z meblem, zatem zreifikowany - urzeczowiony. Tak nie powinno się traktować innych ludzi, niezależnie od zajmowanej przez nich pozycji w społecznej drabinie. Kiedy człowiek ma na swoich plecach obrzydliwe nogi kogoś, to, w istocie, źle się z tym czuje - to paskudne, przykre upokorzenie. Henrykowi jednak dogadzano, ażeby zainteresował się on szlachcianką Anielą.

Tutaj także występuje wielce interesująca perspektywa podeszwowo-twarzowa. Dzięki zastosowaniu owej plastycznej perspektywy można jednocześnie widzieć buty okrutnika od strony podeszw, jak i jego arogancką twarz. Widok wydaje się wulgarny, brutalny.

  Brak szacunku, brak uprzejmości i kultury Henryk Lubopolski okazywałby z pewnością także Anieli, gdyby ta została jego żoną. Nad wyraz jasno zresztą Henryk komunikuje Maciejowi za pomocą zarówno mowy werbalnej, jak i niewerbalnej, jakby Anielę traktował... Henryk planował już sobie przeprowadzanie nauk małżeńskich w sypialni dla Anieli, co oznaczałoby biologiczne, dzikie akty kopulacyjne (nauki małżeńskie w sypialni to eufemizm, a więc językowy środek ułagadniający drastyczne obrazy, myśli, zjawiska).
  Toteż Henryk planował mieć za żonę Anielę, chciał zrealizować społeczny zamiar.
  Henryk prezentował niewłaściwe zachowania. Nie okazywał szacunku innym ludziom. Chociażby przy Macieju Henryk pierdnął i się z niego śmiał. Tak wulgarna emisja gazów świadczy o braku kultury osobistej.
  Wypytywał swojego tragarza, towarzysza na polowaniu o Anielę. Ciekawił się Henryk Anielą, kobieta intrygowała go. Oznacza to, że Henryk żywił plany małżeńskie względem podobającej się mu bohaterki.
  O ile początkowo pochodzący z Litwy pomocnik kowala Maciej wskazywał na mądrość, uczynność Anieli, to gdy tylko pojął, zrozumiał, że zwyrodnialec Henryk chce mieć Anielę za żonę, wówczas w innym świetle, negatywnym, próbował kobietę przedstawić złoczyńcy. To bardzo zresztą ciekawe zjawisko językowe, najpierw przedstawione są elementy charakterystyki pozytywnej, a zaraz potem negatywnej, co zresztą generuje drobny komizm językowy i komizm postaci.
  W serialu: „1670” występuje wiele komizmu, czyli mamy do czynienia ze śmiesznością, zabawnością. Oto występują trzy typy komizmu: komizm językowy, komizm sytuacyjny, a także komizm postaciowy.
  Z kolei barokowy motyw marności (vanitas) tym się w odcinku wyraża, że plany człowiecze mogą się nie powieść; na tak pełnym zagrożeń, podłym świecie ciężko cokolwiek sobie na przyszłość zaplanować.
  Zaraz to Maciej wskazał na głupotę Anieli, że nie ma ona podstawowej wiedzy matematycznej, iż ma płaskostopie i że jej brzydko pachnie z ust. Ale Henryk dobrze wiedział, iż Maciek próbował go jedynie zniechęcić, zauważył syn magnata, że Maciek kocha Anielę. W scenie rozmowy obydwu postaci uwidocznił się sadyzm Henryka - dowcipniś powiedział, że pomyśli o Macieju, gdy będzie kopulował z Anielą - chędorzył ją.
  Lecz sadyzm Henryka ujawnił się przede wszystkim w tym, że chciał, aby Maciej został powieszony. A za co takiego? Otóż Henryk celowo prowokował Macieja, ażeby ten zastosował wobec konwersatora przemoc.
  Nieprawidłowe akty komunikacji prowadzić potrafią do przemocy, do agresji fizycznej; choćby w dawnych czasach zdarzały się pojedynki o honor, o dobre imię. Zaś Henryk lubił dobrą zabawę, uwielbiał, gdy coś się działo, interakcja z Maciejem stanowiła prawdziwą okazję do sprowokowania reprezentanta chłopstwa.
  Tak też się stało - oto zdenerwowany, nie panujący nad emocjami Maciej mocno popchnął Henryka, tak że syn magnata się przewrócił. Wtedy to Henryk cieszył się, że coś się dzieje, że za ten czyn przemocowy agresor zawiśnie. Chłop nie mógł przecież ważyć się na dokonywanie agresji wobec persony z magnaterii.
  Zaczął Henryk biec przez las. Henryk śmiał się i biegł. Zmierzał w kierunku innych uczestników polowania.
  Nagle jakiś szmer w lesie słychać, coś się zbliża. Czy to jakiś zwierz krwiożerczy?! Dzik, łoś? Ależ nie, to człowiek! Rywalizujący ze sobą Jan Paweł i Andrzej przygotowują się do wystrzału. Oboje, ramię w ramię, konkurują ze sobą. Każdy z tych dwojga życzy sobie mieć za zięcia Henryka Lubopolskiego.

 


 


 

  Zaraz potem następuje okropna, makabryczna śmierć Henryka - otóż wybucha mu głowa od użycia palnej broni. Zatem Henryk zostaje zastrzelony. Jest to śmierć bezbrzeżnie dziwna, makabryczna, niczym z horroru. Aniela kwituje zdarzenie wulgaryzmem o kurwa, który to wulgaryzm oddaje makabrę i również to, że tak okropny zgon Henryka przyszedł zupełnie nieoczekiwanie, ekspresowo.  
  Odnosząc się jeszcze do kwestii językowych, warto pamiętać, że Henryk, gdy jeszcze żył, kiedy gościł w domu Jana Pawła Adamczewskiego, to użył konstrukcji: wielkie merci [czytaj: mersi] za pomoc. Zatem Henryk użył bardzo ciekawego wyrazu pochodzenia francuskiego - merci. To nie jest polski wyraz. To tak zwany romanizm albo też przykład galicyzmu. Makaronizm merci, wpleciony w wypowiedź w języku polskim, wyraził podziękowanie wobec gospodarza, który pomógł Henrykowi w związku z wypadkiem transportowym bogacza, a prócz tego makaronizm merci oddał koloryt francuski, związany z typem postaci, wskazał na erudycję, wykształcenie, koleje życia Henryka (studiował on przecież we Francji, choć nie był absolutnie pilnym, wzorowym uczniem, nie wiedział on nawet, czy trwają właśnie egzaminy, czy nie); ten makaronizm podkreślił ponadto odmienność Henryka względem sarmaty Jana Pawła Adamczewskiego i jego otoczenia, toteż służył wprowadzeniu kontrastu, między innymi charakterologicznego.
  Niestety pobyt we Francji nie pomógł Henrykowi w staniu się lepszym człowiekiem... Był to człowiek okrutny i bez serca, uzależniony był od substancji odurzających - od alkoholu oraz od złej tabaki. Nie zwykł zachowywać trzeźwości. Aniela uznała go za narkomana.
  Nawet jednak złe osoby zasługują na szansę, zasługują, by pozwolić im się poprawić. Henryk żył tak krótko... Szkoda mi go wielce.
  Ponieważ Henryk Lubopolski został uśmiercony, nie mógł zostać lubym, narzeczonym, a potem mężem Anieli Adamczewskiej. Nie było to możliwe zupełnie. Ale może jako mąż córki Jana Pawła, Henryk mógłby się pozytywnie zmienić? Nie wiadomo. Przedwczesna, nienaturalna śmierć przekreśliła ewentualną możliwość dokonania się dobrych, dynamicznych przemian w charakterze bohatera.
  Bohater, który się nie zmienia w trakcie akcji utworu, na przykład w ciągu filmu czy w toku postępującej akcji powieści, choćby historycznej albo przygodowej, nazywa się statycznym. Dlatego Henryk Lubopolski figuruje jako kreacja statyczna, a nie dynamiczna. Nawet nie miał on okazji na pozytywne przemiany w swym usposobieniu, gdyż żył tak krótko... W dodatku, to jedynie bohater epizodyczny, a zatem taki, który mało występuje w tworze artystycznym, pojawia się tylko na chwilę, po czym znika.
   Gdyby jednak arogant nie umarł, to może postępowa Aniela ostatecznie wyszłaby za Henryka za mąż, skoro jej rodzicom by na tym tak zależało? Ale raczej nie. Według mojego przekonania, w takim obrocie sprawy, Aniela uciekłaby z rodzinnej miejscowości, mając przed sobą perspektywę poślubienia tak niemiłego, sadystycznego człowieka. To wielce prawdopodobne, że by uciekła, a więc nie poślubiłaby Henryka, nawet gdyby ten jednak dalej żył, gdyby nie został zastrzelony w głowę podczas polowania.
  Mogłaby jednak Aniela rozważyć danie szansy Henrykowi... Gdyby poznała go, jeśliby nie unikała z nim interakcji społecznych, to może Henryk - skądinąd postać tragiczna - zmieniłby się w pozytywny sposób? Jednak Aniela trwała w swym uporze. Nie zechciała ona dać szansy młodemu Lubopolskiemu. Aniela okazała się zatwardziała w swej niechęci i niesympatyczna, odpychająca.
  A gdyby Aniela towarzyszyła Henrykowi na polowaniu, na czym mu przecież zależało, do strasznej tragedii by nie doszło...
  W ogóle, jej postać nie przypadła mi do gustu. Postać Anieli stanowi dla mnie straszną, a także obleśną.
  Partnerzy powinni dobierać się ze sobą w pary na zasadzie obopólnej zgody. To znaczy, że oboje powinni chcieć ze sobą być razem, w romantycznych konfiguracjach. W przeszłości jednak, jak i w obecnych czasach również, zdarzały się i występują nadal związki, związki małżeńskie inicjowane dla zysków społecznych, materialnych, organizowane pomiędzy przedstawicielami tej samej warstwy bądź klasy społecznej. W takich związkach i relacjach ludzie mogą czuć się bardzo nieszczęśliwi, smutni. Związki nieoparte na obopólnych zgodach partnerów nasuwają na myśl motyw marności, czyli motyw vanitas, jakże popularny w epoce estetyczno-literackiej baroku.
  Reasumując, Henryk Lubopolski absolutnie nie mógł zostać lubym, narzeczonym czy mężem Anieli Adamczewskiej. Uniemożliwiła to zasadnicza, determinująca okoliczność w postaci śmierci młodego magnata, we Francji studiującego. Nawet jednak gdyby Henryk dalej żył, to Aniela mogłaby nie zechcieć zostać żoną tak niemiłego, okrutnego człowieka, wielce prawdopodobne, że by przekonała do swych racji ojca oraz matkę. Bądź po prostu ona by uciekła z rodzinnych dóbr - w ramach protestu mezaliancyjnego. I, jak wiadomo, Aniela pokochała Macieja - chłopa z Litwy - w odcinku ósmym występuje scena pocałunku pomiędzy przedstawicielami jakże odmiennych sobie społecznych warstw.
  Bardzo mi szkoda Henryka Lubopolskiego. Szkoda, że w serialiku było go tak mało. To doprawdy fascynująca postać.

Czy potomek magnata, Henryk Lubopolski, mógł zostać lubym Anieli Adamczewskiej? („1670”, reż. Kordian Kądziela) - Patryk Daniel Garkowski

 

https://ebookpoint.pl/ksiazki/czy-potomek-magnata-henryk-lubopolski-mogl-zostac-lubym-anieli-adamczewskiej-1670-patryk-daniel-garkowski,s_01p2.htm