sobota, 18 maja 2024

Charakterystyka Feyda-Rauthy Harkonnena - bohatera negatywnego z filmu: „Diuna: Część druga” (2024, reż. Denis Villeneuve) - Patryk Daniel Garkowski

  W świecie przedstawionym filmów z serii: „Diuna” (sagi w reżyserii Denisa Villeneuva) występują różne intrygi, mamy tam do czynienia z wszechobecnym złem. Takim wcieleniem, uosobieniem zła, nikczemności okazuje się baron Vladimir - głowa rodu Harkonnenów. Tak samo złymi, negatywnymi postaciami są i inni Harkonnenowie, należący do familii Vladimira, zatem Rabban oraz bohater, którego ja pragnę tu poddać charakterystyce: Feyd-Rautha Harkonnen [czytamy: Fejd Routa Harkonnen]. Oto całościowy portret filmowego Feyda-Rauthy Harkonnena, a zatem zarówno jego charakter, jak i wygląd, chcę tu ukazać. A charakter danego człowieka obrazują często tyczące się go działania, zdarzenia, interakcje, doświadczenia, dlatego bezsprzecznie będzie należało odpowiednie informacje, fakty, dotyczące brutalnego nabarona, tutaj przytoczyć. Uznaję to za niezbędne.
  Będący przedmiotem tejże charakterystyki młody, pozbawiony brwi i włosów na głowie, czyli łysy mężczyzna, który umiał doskonale walczyć nożami, był bratankiem Vladimira Harkonnena oraz młodszym bratem Rabbana. Był to nabaron, zatem ktoś zajmujący wysoką społeczną pozycję w drabinie społecznej.
  Wyróżniał się Feyd-Rautha szczupłością, wysportowaniem. Wyglądał na przystojnego oraz męskiego. Jego buzia prezentowała się jako chłopięca, ładna, aczkolwiek nie budziła zupełnie zaufania. Już lodowate, zimne i przenikliwe oczy, spojrzenie Feyd-Rauthy, jego dzika, demoniczna stosowana mowa niewerbalna potrafiły łatwo, skutecznie zniechęcić potencjalnych komunikacyjnych adresatów do jakże porywczego, brutalnego oraz jadowitego łajdaka. Feyd-Rautha posiadał zgrabne uszy, zgrabny nos, miał on ładne, kształtne usta. Młodzieniec poruszał się z wdziękiem, z gracją, chociaż swoimi ruchami, jak również postawami cielesnymi przypominał jakiegoś odrażającego potwora, wydobytego jakby z mrocznych otchłani stanowczo nieprzyjemnego koszmaru. Już w dość młodym wieku niegodziwiec, zdaje się, osiągnął pełnię swego sadyzmu.  
  Jako organizm, Feyd-Rautha dorastał w obrzydliwym środowisku, szkodliwym wychowawczo, które ukształtowało w młodzieńcu okrutne, nikczemne, sadystyczne usposobienie. Za rodzinną planetę Harkonnenów figurowało Giedi Prime - krajobraz owej planety stanowił czarno-biały, brakowało tam bogatej, standardowej palety kolorów. Brak kolorystyki, czarno-biała opozycja wpłynąć prawo miała poniekąd na samo postrzeganie postaci Feyda-Rauthy.
  A może gdyby na planecie pojawiły się kolory, to i ludziom, mieszkańcom żyłoby się tam milej, dostatniej? Może wówczas agresywności tak wielkiej i takiego okrucieństwa przemożnego nie uświadczano by na owym niebieskim ciele... I może zachowanie Feyda-Rauthy figurowałoby jako lepsze i bardziej stonowane?
 Z drugiej jednakże strony organizmy biologiczne przystosowane są do życia w miejscach swych bytowań. Dla mieszkańców Giedi Prime niczym dziwnym okazywała się egzystencja w otoczeniu samych: czerni oraz bieli.
  Lecz niewątpliwie symbolika czarno-biała, obecna w filmie, nasuwać ma prawo na myśl motywy dawne kinematograficznie, propagandowe filmy nazistowskie z pierwszej połowy XX wieku.
  Przecież Feyd-Rautha kultywował bardzo brutalny kult siły oraz fizycznej potęgi. Postrzegał się on, ja myślę, za uprawnionego do pewnych okrutnych działań nadczłowieka. Wysokie żywił on o sobie mniemanie.
  Niestety, na czarno-białym Giedi Prime panowała straszna atmosfera. Tam oto służący, niewolnicy byli traktowani przeokropnie. Ich życie się nie liczyło zupełnie. Chociażby baron Vladimir z powodu swej złości, której przyczyną były niepowodzenia związane z Arrakis, zabił dwie kobiety. A choćby Rabban zastosował przemoc fizyczną wobec jednego ze służących. Z kolei będąc na planecie Arrakis, w aeroplanie, Rabban skręcił kark członkowi załogi za to, że ten, zdezorientowany, zgubił pozycję wroga. Feyd-Rautha wydaje się jednak gorszy, bardziej sadystyczny, od zarówno Rabbana, jak i Vladimira. Między innymi Feyd-Rautha uśmiercił własną matkę, co wyraziście demonstruje zły charakter niegodziwca, brutala oraz rozpustnika.   
  Nabaron Feyd-Rautha nie szanował zupełnie innych person, nie odnosił się do służących z szacunkiem. Nie byłoby dla niego żadnym problemem, by nieoczekiwanie kogoś podległego mu uśmiercić. Persony nisko stojące w hierarchii społecznej Giedi Prime, osoby nisko urodzone, obawiać się musiały w otoczeniu Feyda-Rauthy przebywając, iż w każdej chwili, nagle, nieoczekiwanie zostaną zabite, że zostaną im poderżnięte gardła czy że zostaną zaszlachtowane. Feyd-Rautha był wielce okrutnym, pozbawionym serca sadystą oraz łajdakiem, który lubił inne persony upokarzać głęboko oraz je zabijać. Upokarzanie organizowane przez niego potrafiło sięgać najgorszego możliwego poziomu, czyli poziomu umierania.
  Na swym bracie, Rabbanie, wymógł Feyd-Rautha, aby Rabban pocałował jego obutą stopę. Wcześniej zaś wobec Rabbana jego brat młodszy zastosował fizyczną przemoc, sprowadzając członka rodziny na podłogę. Feyd-Rautha czuł się usprawiedliwiony w tych działaniach, gdyż dotychczas Rabban bardzo źle sobie radził jako zarządca na Arrakis - Harkonnenowie tracili kolejne urządzenia, wehikuły, budynki magazynowe, a pozyskiwanie przyprawy (wszakże najcenniejszej substancji we Wszechświecie) szło niesprawnie, źle, nieskutecznie. Rdzenni mieszkańcy Arrakis, Freemeni, wraz z Paulem Atrydą, atakowali harkonneńską własność ustawicznie. Przez terytoria Arrakis przepływały jak potok buntownicze akty dywersji.  
  Kolosalnie wielką agresywnością i brakiem opanowania, brakiem wewnętrznego spokoju cechował się potworny, przerażający Feyd-Rautha. Nie chciałbym z takim osobnikiem przebywać w jednym pomieszczeniu.
  Natomiast w scenie, gdy nabaron Feyd-Rautha malowany był przez służące kobiety na ciele, przyszedł do nikczemnika bojący się go służący płci męskiej - oto sługa przyniósł dwa nowe ostrza - noże. A na jaką one miały posłużyć okazję? Otóż wkrótce, niebawem miały się odbyć publiczne walki na arenie, podczas to których gladiator Feyd-Rautha triumfowałby niechybnie. W scenie tej pozbawiony włosów na głowie, blady na twarzy Feyd-Rautha wypróbowuje oręż, liżąc go językiem. Lęk, strach wzbudzić jest w możności takie wypróbowywanie broni. Po czym szybkim ruchem złoczyńca owy podrzyna  gardło jednej ze służących kobiet. Drugą z kolei niewolnicę również uśmierca Feyd - zabijając kobietę szybkimi ciosami wypróbowywaną bronią w piersiową klatkę. Zaraz to Feyd-Rautha nazywa nóż trochę źle wyważonym, oznajmia on, iż czubek powinien być ostrzejszy. A wszyscy drżeli i się lękali Feyda-Rauthy! Inna służąca kobieta aż drżała, bo obawiała się po prostu o swoją egzystencję, o swoje życie! Tam niewolnicy w mgnieniu oka pozbawieni mogli być daru życia, to doprawdy okropne. 

 



 

  Kiedy natomiast Feyd-Rautha przedstawił plan poprowadzenia osobistego desantu na pustynny Arrakis, zirytowany, błyskawicznie zabił on sługę sztyletem, gdyż owy biedak, nieszczęśnik ośmielił się zasugerować młodzieńcowi zostanie, zatem nie opuszczanie bezpiecznego schronienia. Wtedy to, po prędkim zabiciu pracownika, Feyd-Rautha nakazał zanieść ciało zmarłego do kwatery swojej. Oznajmił wówczas, iż jego maleństwa są głodne, co sugeruje pewne zaangażowanie Feyda-Rauthy w perwersyjny kanibalizm.
  Tak właśnie, bez serca, traktował innych ludzi pozbawiony dobroci oraz łagodności morderczy, socjopatyczny Feyd-Rautha. Brakowało mu dobra, życzliwości, współczucia, uprzejmości. Był on  nikczemnikiem, socjopatą, zatem z przyjemnością i chętnie łamał on etyczne, moralne, społeczne normy. Za nic miał on życie drugiego człowieka, gdy ten człowiek był mu całkiem podległy. Uwielbiał się odnosić do innych ludzi okrutnie, takie traktowanie innych person przynosiło mu satysfakcję osobistą.
  Feyd-Rautha był mężczyzną złym, niegodziwym, aroganckim, wyniosłym, bezczelnym, budzącym lęk, przykrym, gwałtownym, porywczym i wybuchowym. Jednocześnie zaś okazywał się nieuczynnym, egoistycznym, prostackim, wojowniczym, a także spostrzegawczym i czujnym łotrem, barbarzyńcą.
  Wielebna matka Gaius Helen Mohiam - ważna członkini zakonu Bene Gesserit, rzekła do Irulany - córki imperatora, iż najmłodszy bratanek barona Vladimira, czyli właśnie Feyd-Rautha, odziedziczy Arrakis. A przynajmniej to uwzględnione zostało w wyprzedzających przyszłość planach. Słynęły najwyższe siostry Bene Gesserit z takich planowań futurystycznych. Toteż dla wielebnej matki opcją, możliwością był nie tylko przystojny, honorowy Paul Atryda, ale też i był opcją brutalny, okrutny Feyd-Rautha. A różnie los się toczy. Różne są jego koleje. Irulana powiedziała starszej wiekiem konwersatorce, że Feyd-Rautha to psychopata. Lecz to pozostawało absolutnie nieistotne dla wielebnej matki Gaius Helen Mohiam, ponieważ ona tylko brała pod uwagę, czy można sadystycznego młodzieńca kontrolować. Chciała ona to sprawdzić, zbadać dogłębnie. W tym więc celu na Giedi Prime posłana została członkini zakonu Bene Gesserit - lady [czytamy: lejdi] Margot Fenring.
  Zatem jasno się uwidacznia, iż Feyd-Rautha był psychopatą oraz socjopatą. Zaś zdawał sobie z tego sprawę planujący, przewidujący różne sprawy, między innymi polityczne, tajemny zakon Bene Gesserit. Tutaj warto pamiętać, jak ważną rolę pełniła w świecie przedstawionym owa organizacja. Członkinie Bene Gesserit mogły za pomocą głosu zmuszać innych ludzi do robienia czegoś, do posłuszeństwa zatem. Zakon Bene Gesserit baczył na linie krwi, spoglądał on na sam ród Atrydów, do którego należał Paul, aż przez dziewięćdziesiąt pokoleń, jak mówi sama wielebna matka Mohiam; ród Atrydów był przez ten zakon nadzorowany, monitorowany. I to właśnie matka wielebna Gaius Helen Mohiam doradziła imperatorowi, czyli ojcu księżniczki Irulany, wymordowanie Atrydów, albowiem ich linia krwi, według Mohiam, powinna zostać poddana destrukcji, eksterminacji. Zakon Bene Gesserit pracował nad wielorakimi liniami krwi, co nasuwa na myśl prowadzenie pewnego doboru, pewnych hodowlanych aktów rozrodu, pewnych selekcji. Zimne, wyrachowane kalkulacje, logika chłodna absolutnie nie przejmowały się pojedynczymi ludzkimi żywotami...
  Oto siostry Bene Gesserit, w tym lady Margot Fenring, przybyły na planetę Giedi Prime, aby zobaczyć Feyda-Rauthę, będącego dla wielebnej matki Mohiam możliwością, opcją godną określonych działań ingerujących. Lady Margot oznajmiła wtedy do swych sióstr zakonnych, iż owe walki są na pokaz, czyli że są ustawione. Choć to przecież doprawdy świetna przytrafiła się okazja, ażeby pooglądać sobie w akcji jakże bezbrzeżnie nieludzkiego sadystę. A było na co spoglądać... Perspektywa atrakcji przykuwała wzrok całego tłumu, głodnej wrażeń publiczności, gawiedzi. Obywatele Giedi Prime przybyli w obfitości...
  Oto na arenie, gdzie duży tłum widzów się zebrał, Feyd-Rautha Harkonnen miał za zadanie zabić swych przeciwników - gladiatorów, zaskarbić sobie pewien ładunek chwały. Zaś tłum wszystko przecież widział. Tłum obserwował. Przeciwnicy, poza jednym wyjątkiem, zostali znarkotyzowani, czyli chemicznie osłabieni. A więc nie stanowili  żadnego zagrożenia dla pozbawionego serca, młodego nabarona. Jeden jednak wojownik-gladiator miał walczyć bez narkotyku. Jakaż niespodzianka!                                                                                     

  Uroczystość została zorganizowana dla spadkobiercy Arrakis w związku z jego urodzinami, wkroczeniem w etap pełnoletniości. Zaiste dziwny, nieadekwatny to sposób upamiętnienia, rozpoczęcia życia osobniczego, czyż nieprawda? 


  Zapobiegliwy i czujny Feyd-Rautha, walczący dla chwały oraz dla samego barona Vladimira, stojącego od młodzieńca wyżej w społecznej hierarchii Giedi Prime, posiadał podczas walk ze słabymi, znarkotyzowanymi ludźmi włączoną ochronną tarczę energetyczną. Nic zatem mu nie groziło. Nic kompletnie. Tarcza owa stanowiła techniczną zaporę przed bronią wręcz.
  Pokazał wtedy Feyd-Rautha, że dobrze, świetnie umiał on walczyć bronią. Zręcznie, doskonale posługiwał się brutal zarówno dwoma nożami jednocześnie, jak i tylko jednym. Na arenie Feyd-Rautha pokazał swoje: dzikość, zwierzęcość oraz bezbrzeżną agresywność. Równocześnie zaś waleczność, siłę, fizyczną tężyznę.
  Ale jeden wojownik nie był poddany znarkotyzowaniu. Stanowił niejako pewne wyzwanie dla zdenerwowanego tym faktem Feyda-Rauthy. A widząc, że dobrze walczy gladiator, Feyd-Rautha zdecydował się wyłączyć swą tarczę ochronną, co przypadło do gustu, zadowoliło barona Vladimira, jak też i spotkało się z aprobatą oglądającego, zezwierzęconego tłumu. Co za dreszcz emocji! Teraz walka stała się o niebo ciekawsza - bynajmniej dla barona i rzeszy innych zgromadzonych. Feyd-Rautha umiał doprawdy świetnie posługiwać się dwoma nożami jednocześnie, fenomenalnie walczył wręcz. Po krótkiej walce nastąpił jej koniec...
  Gladiator Atryda zakończył swe życie, odszedł on z tego świata. Zaś chwilę przedtem, gdy śmierć wyciągnęła już po niego swe szpony bliskie, bezlitosny Feyd-Rautha powiedział do pokonanego, iż ten dobrze walczył. W tej oto chwili Feyd-Rautha zetknął się bliziutko z pokonanym przeciwnikiem - głowa przysunęła się do głowy. Nastąpiło przytulenie i dobicie wroga. Czy to świadczyło o pewnym honorze rycerskim u najmłodszego bratanka Vladimira? Moim zdaniem nie. Feyd-Rautha nie reprezentował wzoru osobowego rycerza, który to wzór osobowy tak był znany w epoce średniowiecza. To nie był człowiek honorowy ani dobry, ani odnoszący się z szacunkiem do innych, w tym zaś do dam. Kobiety postrzegał i traktował on jak seksualne obiekty.
  Lecz jednak wtedy niebywale ciekawa styczność przestrzenna zaszła, którą warto nieco przybliżyć, gdyż to pojęcie socjologiczne nad wyraz fascynujące, według mnie. Styczność przestrzenna figuruje jako jeden z typów interakcji, kontaktów międzyludzkich. Różne styczności przestrzenne potrafią bohaterów zmieniać.
  Jak już zostało oznajmione, w ostatniej fazie, na arenie, Feyd-Rautha zetknął się blisko z pokonanym wrogiem, przywarł swą głową blisko głowy przeciwnika. Zniewolonego Atrydę przytulił, ale też i dobił. Zaszła brutalna, okropna, negatywna przestrzenna styczność, którą obserwował tłum. Toteż dwie jednostki znajdowały się bardzo blisko siebie fizycznie, dzielił je bardzo niewielki dystans osobniczy. I wówczas można było z bardzo bliskiej odległości widzieć szczegóły anatomiczne twarzy. Umierający człowiek prezentował sobą określoną niewerbalną mowę. Pojawiały się symptomy końcowego cierpienia oraz umierania. Zaś Feyd-Rautha tym widokiem się napawał, pochłaniał, wypijał on widok umierającego człowieka.
  Triumfujący na arenie bratanek Vladimira Harkonnena, jak i zarazem młodszy brat Rabbana, zrobił wrażenie na obserwatorce - lady Margot Fenring. Tłum ludzki z ekscytacji szalał. Podziwiano złego bohatera.
  Wkrótce potem Feyd-Rautha przybył zdenerwowany do komnaty, w której gościł Vladimir, wyraził wtedy Feyd-Rautha gniew, zdenerwowanie wobec barona. Dlaczego? A to dlatego, że niewolnik nie otrzymał narkotyku. Podczas konwersacji z baronem rzekł Feyd-Rautha, że powinien teraz barona utopić. Wtedy to otyły baron Vladimir udobruchał swego bratanka, że oto posiada większy prezent dla organizmu płci męskiej - bogatą w przyprawę planetę Arrakis. I zapytał Feyd-Rautha, co z Rabbanem (dotychczasowym zarządcą pustynnego ciała niebieskiego), a na to baron odpowiedzi udzielił, że nie zdołał Rabban zabezpieczyć produkcji przyprawy, trafi zatem gdzie indziej. Oto Feyd-Rautha miał teraz poskromić Arrakis i uzyskać drogocenną substancję, a nawet baron rzekł, że uczyni młodzieńca imperatorem. Jakże daleko sięgały wyrażone ambitne plany Vladimira...
  Potem, w jakimś mrocznym korytarzu Feyd-Rautha napotkał na nieznajomą kobietę, która z nim zaczęła flirtować. Odczuwająca pewien lęk przed nieobliczalnym sadystą nieznajoma przedstawiła się jako lady Margot Fenring (i w istocie nią była). Oto przybyła ona, jak stwierdziła, ażeby uczcić pełnoletniość interlokutora. A z kolei Feyd-Rautha powiedział, że nie wolno mu tu jej przebywać, zdziwił się on także, jak zdołała kobieta ominąć straże, wartowników. Co znamienne, Feyd-Rautha nie brał udziału w uroczystościach na jego cześć, nie brał on udziału w festynie. A prócz tego rozpoznał on w kobiecie wiedźmę z Bene Gesserit. Oto śnił o niej zeszłej nocy, jak możemy się dowiedzieć. Feyd okazał jasność umysłu swego oraz spostrzegawczość.
  Nagle zdezorientowany mężczyzna znalazł się z Margot w miejscu, którego nie rozpoznawał. Feyd-Rautha uległ tej kobiecie, która nad nim zapanowała doszczętnie. Można tutaj pomyśleć, że uległ mężczyzna żądzy seksualnej, jednak przecież lady Margot Fenring używała swych tajemniczych mocy oddziaływania, o czym nie należy zapominać. Już i tak okrutny, perwersyjny, produkujący spermę w swym rozrodczym organie samiec poddany został magicznej mowie. Oto więc pewne naturalne predyspozycje, odruchy, postawy erotyczne mogły się tylko nasilić, ulec spotęgowaniu.
  Potem bohaterka, Margot Fenring, w rozmowie z wielebną matką Mohiam i córką imperatora Irulaną, podzieliła się swą wiedzą uzyskaną, wiedzą o osobniku, swymi spostrzeżeniami na temat odwiedzonego przez nią okrutnika. A więc Margot oznajmiła przy wtajemniczonych w reguły zakonu Bene Gesserit personach, iż Feyd-Rautha to okrutny socjopata, nader inteligentny, iż to człowiek zawzięty, nadto przez honor silnie motywowany - lecz z tym ostatnim ciężko się zgodzić, moim osobistym zdaniem Feyda honor raczej nie motywował. Prócz tego wyjawiła Margot, iż Feyda-Rauthę pociąga ból, on lubi cierpieć. Wtedy wielebna matka Mohiam zapytała wprost, czy da się go pozyskać. I Margot odpowiedziała, że jego słabością jest seks. Oto można rzeczonego samca kontrolować. W dodatku linia krwi zabezpieczona została. Margot podała płeć dziecka w swym łonie - to dziewczynka rozkwitająca, co przestrzegało wyrażonego życzenia. Czyli Margot zaszła w ciążę z Feydem-Rauthą. Feyd-Rautha został potraktowany niczym rozpłodowy byk.
  Wielebna matka stwierdziła jasno - pożądanie i upokorzenie aktywują mężczyznę - Feyda-Rauthę. A skoro o tym uzyskano wiedzę, to można by tego zezwierzęconego łotra, potencjalnie, kontrolować, gdyby zarządzał, kierował on planetą Arrakis - takie były bynajmniej organizowane plany wielebnej matki Gaius Helen Mohiam.
  Feyd-Rautha został w pewnym momencie akcji filmu ustanowiony zarządcą Arrakis, podczas uroczystej ceremonii. W scenie publicznej ustanowienia zarządcą Arrakis, Feyd-Rautha, po tym jak Vladimir go pocałował, pocałunek odwzajemnił. To zaś świadczy o śmiałości, o arogancji i o nieobliczalności postaci Feyda-Rauthy. Zdawał się on nie szanować ani odrobinkę swojego starszego członka rodziny. Naruszył on ceremoniał.

  Niebawem, rankiem, Rabban zdziwił się, co w pewnym pomieszczeniu robił Feyd. Wówczas nowy, młody zarządca Arrakis zauważył, że jest wcześnie rano i spytał, co Rabban tu robi. Odpowiedział więc pytaniem na pytanie. Bardzo ciekawa strategia komunikacyjna. I nagle Feyd rzekł - pocałuj moje stopy, bracie - tak on powiedział do Rabbana. Następnie zaś Feyd Rabbana zaczął kopać, bić, sprowadził ofiarę na ziemię prędko. Wtedy bezceremonialnie podstawił ohydny but, do wielbienia, do adoracji. Rzekł tak: całuj albo giń. A więc Rabban nie miał w istocie wyboru. Pocałował bez większych ceregieli buta okrutnego Feyda, co młody dominator przyjął z zadowoleniem - Feyd stwierdził, że są kwita. I właśnie ta kuriozalna scena świetnie ilustruje charakter, usposobienie Feyda-Rauthy Harkonnena. Nie szanował on innych ludzi, także członków swego własnego wielkiego rodu. W jego rodzinie panowały przemoc i zła, pozbawiona ciepła atmosfera. Zorganizowany, niezależny, ambitny Feyd-Rautha okazywał się niejednokrotnie złośliwym, degradującym, poniżającym, bezczelnym, wyniosłym oraz aroganckim brutalem, gburem, okrutnikiem, sadystą.
  Kiedy banda Feyda i sam Feyd-Rautha byli sobie na Arrakis, doszło do innego fascynującego zjawiska społecznego, godnego przytoczenia, bo to zjawisko zobrazuje świetnie charakter odpychającego sadysty.
  Gdy brutalny młodzieniec przybył do jaskini, okazało się, że schwytano szpiega Freemenów. Oto pozbawiona lęku, odważna niewiasta freemeńska rzekomo jednym ostrzem zabiła aż dziewięciu ludzi Harkonnenom służących. Feyd-Rautha uważał za czystą przyjemność osobiście podpalić, spopielić żywcem tego jeńca płci żeńskiej. Uświadamia zaś to widzowi sadyzm wykwitający u tej filmowej postaci negatywnej. Feyd-Rautha był sadystą, zatem człowiekiem czerpiącym przyjemność, rozkosz z dręczenia, upokarzania, torturowania, uśmiercania innych person, istot myślących. 

  Od początku do końca filmu Feyd okazał się zły, okrutny, podły, bez serca, dlatego określić go warto jako bohatera statycznego. Termin ten to coś przeciwnego wobec pojęcia bohatera dynamicznego, który się zmienia w czasie, przeobraża jakoś, ewoluuje.
  Lecz życie Feyda-Rauthy nie trwało długo. W stosunkowo młodym wieku został on zabity. Niegodziwiec otrzymał karę najwyższą, najgorszą, ponieważ śmierć to dla człowieka kres egzystencji. Śmierć to żałosny koniec.
  Jak wiemy z przebiegu filmu, w wyniku konfrontacji z imperatorem Paul Atryda wezwał tegoż zapewne wycieńczonego wiekiem, żywotem władcę na pojedynek. Możliwe było wtedy nie osobiste walczenie, ale wystawienie powiernika. Powiernik miał walczyć za wystawiającego, w jego toteż imieniu. Na powiernika starszego wiekiem, nieenergicznego imperatora zgłosił się Feyd-Rautha - sam z siebie, takie wyraził młodzieniec życzenie. I zgodził się na to tata Irulany. Feyd-Rautha jednak rzekł, że potrzebuje ostrza. Od razu imperator odparł, że da mu ostrze swoje.
  Gurney nazwał wtedy bydlęciem Feyda-Rauthę. Paul zaś rzekł do Feyda, że cieszy się, że w końcu go poznał i nazwał Feyda kuzynem (Paul po wypiciu substancji czerwiowej widział różne ścieżki w głowie, różne możliwe przyszłości, w tym zaś pojął w mig, że jego matka Jessica to córka Vladimira Harkonnena). Wówczas Feyd powiedział, że nie będzie pierwszym krewnym, którego zabił... To demonstruje jego zły charakter. Feyd bez najmniejszego problemu potrafił pozbawiać innych ludzi cennego życia. Słusznie, uważam, Gurney nazwał go bydlęciem. A jednak Paul Atryda zdecydował się osobiście walczyć z podłym łajdakiem...


  Tutaj warto zważyć na wyraźny kontrast środowisk wychowawczych, w których wzrastali Paul oraz Feyd-Rautha. Środowisko rozwoju Paula było powiązane z przestrzeganiem norm, honorowego kodeksu, etosu, z przejawianiem honoru, respektowaniem wielorakich zasad społecznych, podczas gdy tak nie było zupełnie w przypadku środowiska wzrastania Feyda-Rauthy. W strasznym miejscu dojrzewał ów jadowity, bezczelny, wypaczony organizm. Lecz gdyby tylko chciał, gdyby wyraził wolę szczerą, Feyd-Rautha mógłby być dalece lepszym człowiekiem, aniżeli był. Dysponował wolną wolą.


  Paul walczył z Feydem-Rauthą. I Feyd bardzo zranił Paula. Natomiast patrząc na Chani, spytał Paula Feyd: twoja maskotka?, i zapytał ironicznie, sarkastycznie, czy ma obdarzyć ją szczególnymi względami (zakomunikował więc swoisty eufemizm, nasuwający z drugiej strony na myśl pytanie retoryczne, na które nie wymaga się odpowiedzi od adresata kodu językowego). Ostatecznie, finalnie Paul zabił Feyda-Rauthę, a poległy w pojedynku przeciwnik rzekł przed śmiercią: dobrze walczyłeś, Atrydo.
  Wówczas było mi smutno. Chciało mi się płakać. Tak młody człowiek po prostu umarł... Praktycznie całe życie rozpościerało się przed nim. Choć był niewątpliwie niegodziwy, okrutny, sadystyczny, pozbawiony serca, litości, to jednak było mi go ostatecznie kolosalnie smutno. Sądzę, iż końcowe, wypowiedziane przez sadystę słowa, były w stanie wzbudzić u widza litość, współczucie, a także smutek.
  Może gdyby pojawił się w życiu Feyda-Rauthy jakiś mądry, inteligentny resocjalizator, pedagog, terapeuta wykształcony, i gdyby mógł ten specjalista oddziaływać korzystnie, pozytywnie na tegoż człowieka, to wówczas inaczej potoczyłyby się losy złego wstręciucha... Nawet i wobec niezmiernie niegodziwego człowieka można próbować wdrażać pozytywne oddziaływania. Takie optymistyczne nadzieje żywić to rzecz godna podziwu, ja mniemam. 


 

Odważny, młody heros współczesnych czasów - studium nad bohaterem tytułowym serialu: „Percy Jackson i bogowie olimpijscy” - Patryk Daniel Garkowski

 

  W czasach nam współczesnych wieloracy twórcy kultury chętnie odwołują się do starożytnej greckiej mitologii. Nie dziwi to wcale, zupełnie. Mity greckie niejednokrotnie stanowią ciekawe, fascynujące, obfitują one w rozpalające wyobraźnię motywy i wydarzenia. Prastare historyjki mamy możność odczytywać na nowo, reinterpretować je, spoglądać na dawne historie, opowieści z innej niż starożytni ludzie perspektywy. A reinterpretowaniu mitów towarzyszy nierzadko dodawanie nowych, niezwykłych przygód, wymyślonych, zupełnie fikcyjnych.

  W antycznej greckiej mitologii ważną funkcję pełniła wiara w wielu bogów, czyli politeizm. Bogowie greccy byli antropomorfizowani, a zatem mieli ludzki wygląd, przypisywano im ludzkie cechy charakteru. Przedstawiano bogów greckich jako istoty skłonne do konfliktów, do sporów, do czynienia niegodziwości i wymierzania różnych niesprawiedliwości. Oni nawiązywali gorące romanse, romantyczne relacje. Mogli mieć bogowie potomstwo zarówno ze sobą nawzajem, jak i ze śmiertelnikami, wówczas z takich związków bogów i ludzi rodzili się herosi. Przykładami herosów byli mężczyźni: Herakles oraz Tezeusz. A Percy Jackson z serialu, objętego studium, liczył w chwili rozpoczęcia akcji raptem dwanaście lat, on już wtedy, już wówczas musiał pokazać swe: wielkość, chwałę oraz odwagę. Już wtedy, nękany przez rozliczne niebezpieczeństwa, został postawiony w sytuacji wręcz bez wyjścia. Lecz kochany ten chłopiec doskonale sobie poradził! Mimo że od takiego potężnego wielkoluda Heraklesa sporo, daleko był młodszy wiekiem.

  Bogowie i boginie, będący składnikami starożytnej greckiej religii politeistycznej, to istoty łudząco podobne do ludzi, mają bóstwa greckie poza ludzkim wyglądem także typowe dla ludzkości cechy charakteru, słabości, wady, przywary. Zatem cechuje te boskie istoty antropomorfizacja. Nie inaczej jest w serialu przeanalizowanym. Greccy bogowie są zantropomorfizowani, toteż upodobnieni, zbliżeni są do przedstawicieli naszego gatunku Homo sapiens. Przykładami antropomorfizacji okażą się: zazdrość, złość bogów, ich kochliwość czy ukazywanie gniewu przez boską istotę wyglądającą jak dorosły mężczyzna - uzewnętrznianie tejże negatywnej emocji przez boga wojny Aresa. Inne jeszcze egzemplifikacje antropomorfizacji greckich bogów to: okazanie współczucia przez bóstwo rzemiosła, kowalstwa - Hefajstosa oraz lubienie alkoholu przez boga winnej latorośli: Dionizosa. 

  Nierzadko w mitologii greckiej odnaleźć możemy straszne akty okrucieństwa i bezwzględności. Zarówno bogowie, boginie, jak i ludzie czy choćby herosi, czyli potomkowie bogów i ludzi śmiertelnych, wyrządzali zło wokoło. Proste, jak i cudowne, ponadprzeciętne istoty dokonywały zmian w otoczeniu swoim. Zmiany te mogły być powodowane choćby dzięki użyciu siły fizycznej, intelektualnej czy dzięki użyciu magii, cudów, klątw.

  Dzisiaj przeróżne postacie czy ich przygody warte są innego ujęcia, pogłębienia, rozwinięcia. Czasami pradawne, tradycyjne rozumowanie czegoś prezentuje się nielogicznie, nietrafnie bądź obrzydliwie lub nienowocześnie.

  We współczesnych czasach żywe są więc reinterpretacje starożytnych mitów greckich, a zatem próby odczytywania mitów na nowo, z innych ujęć, perspektyw. W dodatku reinterpretowanie starożytnych mitów potrafi okazywać się przyjemną zabawą literacką, zapewniającą satysfakcję, a także generującą poczucie dumy.

  Tak samo jest z demitologizacją, czyli odejmowaniem charakteru mitologicznego postaciom, istotom, zjawiskom najprzeróżniejszym. To inaczej ujmując odczarowywanie czegoś konkretnego, to usuwanie wielkości. To urealnianie mityczności. Tak więc, dzięki zabiegowi demitologizacji, przedstawić można jakiegoś mocarnego herosa czy boginię jako słabą psychicznie jednostkę, która nie radzi sobie ze światem zewsząd przytłaczającym, otaczającym. A jakieś niby to wysokie pobudki, niby szlachetne i górnolotne motywy postępowania mogą, za sprawą zabiegu demitologizacji, przybrać charakter realizacji wyłącznie elementarnych żądz oraz prymitywnych instynktów biologicznych. Na tym, między innymi, polega, zasadza się demitologizacja w sztuce.

  Demitologizacja stanowi zabieg artystyczny, filmowy, literacki opierający się na innym niż antyczne/tradycyjne ujęciu, zobrazowaniu konkretnego mitu czy zbioru mitów, mitologicznego motywu bądź licznych motywów.

  Pisarz może indywidualnie podejść do danej historii mitycznej, opowiedzieć ją jak gdyby na nowo. Demitologizacja opierać się ma prawo na deformowaniu, zmienianiu, transformowaniu zastanych starożytnych, prastarych motywów literackich, na ich rozbijaniu, dekonstruowaniu, rozwijaniu, poprawianiu. Produktami procesów demitologizacji będą na przykład powieści czy opowiadania, nowele, gdzie dani pisarze ukazują bohaterów, przestrzeń, światy przedstawione, tak jak tego dokładnie pragną, tak jak sobie tego życzą. W tego rodzaju owocach pisarskich autorzy, autorki uzewnętrzniać mogą swe przeżycia, emocje, doświadczenia egzystencjalne, a koncentracja wokół motywów mitologicznych potrafi owym demonstracjom posłużyć pięknie oraz cudownie.

  Ciekawy, emocjonujący serial pt.: „Percy Jackson i bogowie olimpijscy” (jak dotąd wyszedł tylko jeden jego sezon), oparty na powieści Ricka Riordana, to serial dla młodzieży, tak jak i powieść Riordana, zainspirowany grecką mitologią. Akcja, i serialu, i książki, osadzona została w czasach nam współczesnych. Toteż motywy mityczne łączą się tutaj z nowoczesnym światem techniki. Takie zestawienie wyszło na dobre zarówno powieści, jak i serialowi.

  W poddanym przeze mnie analizie serialiku występują różne motywy mitologiczne, mityczne - związane ze starożytnym greckim kręgiem kulturowym:

  • oto pojawiają się młodzi herosi i heroiny, czyli potomkowie ze związków mieszanych - bogów i śmiertelników, persony zarówno płci męskiej, jak i żeńskiej,

  • są bogowie greccy, między innymi: Hefajstos, Zeus, Ares, Posejdon, Hermes, Hades i Dionizos - postacie te są zróżnicowane charakterologicznie, zaś do trójki najważniejszych bogów należą synowie Kronosa: Zeus, Hades oraz Posejdon; w serialiku wyraźnie widać próby pogłębienia psychologicznego różnych postaci boskich, czego przykładem jest choćby współczujący Hefajstos,

  • występują miejsca znane z mitologii greckiej - przecież widzimy w pewnym momencie akcji serialu Olimp, toteż siedzibę bogów, zaś ta siedziba zmieniać potrafi swe fizyczne, materialne położenie, w oczy rzucają się w pewnej chwili ponure podziemia władane przez boga królestwa zmarłych - Hadesa, gdzie występują między innymi Łąki Asfodelowe, gdzie oto w mrocznym lesie dusze ludzkie są skrępowane, unieruchomione korzeniami bezbrzeżnie solidnie sidlącymi,

 

W serialu o młodym herosie Olimp - siedziba bogów greckich - nie występuje w Grecji, w Helladzie, lecz w Stanach Zjednoczonych, które są mocarstwem światowym. Toteż grecki Olimp zmieniać może swe usytuowanie w zależności od oczekiwań i od rozwoju społecznego ludzkości. Na kadrze spostrzegamy monumentalne budowle, imponujące swymi rozmiarami oraz jakby antycznym wyglądem. Osiedle wygląda niczym miasto-twierdza, opływane przez chmury i mgły. Obecna w centrum kadru wielka brama stanowi przejście do lokacji tronowej Zeusa - najwyższego i najważniejszego z olimpijskich bogów. Rzuca się w oczy duża ilość małych budyneczków, wieżyczek - części osiedla.

Podnóże Olimpu wypełniają rozliczne kolumny, stojące w rzędach. Forma, porządek tych kolumn nasuwa na myśl styl koryncki. Z kolei grube, jasne mury pełnią funkcję ochronną, zabezpieczać są w możności miasto przed atakami z zewnątrz (a w przyszłości, w ramach akcji serialu, Kronos może Olimp przecież zaatakować, wraz z innymi potworami, tytanami - to nie wykluczone, może się to zdarzyć w sezonie drugim serialu - nie wiadomo jednak). I nader ciekawe są baniaste, kopulaste dachy różnych obiektów, ujętych w kadrze. Takie dachy prezentują się pięknie, niestandardowo oraz efektownie. Całe osiedle wygląda na kunsztownie wykonane, idealne, jakby było wzniesione i podniesione za pomocą magii. Gra świateł jedynie podkreśla, akcentuje majestat prastarego, niebiańskiego miasta.

  • pojawiają się istoty mitologiczne, takie jak: chimera, pegaz, czyli uskrzydlony koń, jest i cerber (trójgłowy pies), i atakuje Percy'ego zły minotaur, zatem pół człowiek, pół byk, nadto występują mojry, furie, jest też i Meduza, są w serialu satyrowie, centaury, pojawia się Chejron.
 

Minotaur - tu, na zdjęciu widoczny - to inaczej bykołak. Istota ta posiada głowę byka, a ciało zaś ma ludzkie. W zatrzymanej chwili schwytana mama Perseusza przemienia się w złoty pył - ulega przechwyceniu przez boga świata zmarłych - Hadesa. Zatem kobieta nie umiera. Staje się ona nieruchomym posągiem - zakładniczką, istną przetargową kartą.  

  Występowanie tych wszystkich postaci oraz miejsc, motywów, akcentów świadczy o nawiązaniach do greckiej mitologii, o inspiracjach mitologią Greków starożytnych. Wierzenia dawnych Hellenów, grecka mitologia wciąż żywe pozostają, inspirują one twórców wielorakich, dzisiejszych. To dotyczy zarówno literatury, jak i dziedziny sztuki filmowej.

  Z drugiej jednakże strony serial o młodym, nastoletnim herosie przypomina mi nieco, odrobinkę grę komputerową, ponieważ:

  • ważna dla istot półboskich (herosów, heroin) okazuje się chwała, walczenie dla chwały, za istotne figuruje jej zdobywanie dzięki przygodom, wyjściom z obozu, za sprawą doświadczeń, misji, kampanii,

  • złych potworów najczęściej nie da się uśmiercić, lecz można na nich zdobywać cenne trofea (czego przykładem niech będzie róg minotaura uzyskany przez Percy'ego w wyniku konfrontacji z paskudnym stworzeniem, a minotaur pokonany, unieszkodliwiony przez Percy'ego po prostu rozpłynął się w powietrzu; warto tutaj pamiętać, że potwory w świecie przedstawionym serialu mogą się odtwarzać, regenerować, nie mają one dusz, figurują jako istoty pierwotne, aczkolwiek zła, nikczemna, zamieniająca istoty żywe w posągi Meduza, której Percy brutalnie odciął głowę, nie zregenerowała się, nie uległa ona wskrzeszeniu, reatomizacji),

  • w świecie przedstawionym serialu występują lokacje wyjęte niczym z jakiejś gry komputerowej, pragnę wskazać tu na egzemplifikacje: 1) obóz - schronienie dla półbogów, który otacza fizyczna bariera - granica w postaci mgły - a owej bariery potwory nie mogą przekroczyć, tak samo nie może za tę mgłę sięgnąć boska wroga moc, energia z zewnątrz, 2) las, w którym herosi i heroiny konkurowali w zabawie o zdobycie flagi (była to udawana wojna i trzeba było wówczas zdobyć flagę przeciwnej drużyny, przenieść ją przez rzekę, natomiast zabijanie czy okaleczanie kogokolwiek było wtedy zabronione surowo, kategorycznie), inne jeszcze przykłady to: 3) dom Meduzy, 4) kasyno Lotus (Lotos), 5) pociąg nawiedzony przez Echidnę, pragnącą dorwać Percy'ego, 6) lunapark Waterland, w którym ukryto tarczę Aresa, 7) królestwo zmarłych - wszystkie te miejsca, lokacje nieco, odrobinkę przypominają przestrzenie z jakiejś komputerowej gierki, co zresztą idzie w parze z młodzieżowym i przygodowym charakterem serialiku.

  W tego typu serialach młodzieżowych musi być wiele dynamicznej akcji, szereg przygód. Nie dziwi więc, że pewne dynamiczności, pewne motywy przygodowe nasuwają na myśl komputerowe gry, skierowane do dzieci oraz młodzieży. To naturalne skojarzenia, jak się wydaje.

  Jednak przede wszystkim widowisko o Percy'm Jacksonie to serial fantasy, serial fantastyczny. Występują w nim zatem elementy nierealne, takie, które nie istnieją, nie mogłyby zaistnieć zupełnie w naszym rzeczywistym świecie. Przecież w świecie przedstawionym serialu żyją istoty mitologiczne, egzystują straszne potwory, działają różne moce, występują magiczne przedmioty, czego przykładem są na przykład latające, uskrzydlone trampki, reagujące na komendę słowną: maia - gdy się wypowie to słowo, to nagle trampki formują u siebie małe skrzydła i noszący obuwie operator w możności jest lecieć w górze, unosić się (tutaj mamy wyraźnie do czynienia z tak zwaną magiczną funkcją językową, zasadzającą się na tym, że gdy się używa jakiegoś słowa, jakiejś konstrukcji językowej, komendy, to coś ulega zmianie, rzeczywistość fikcyjna się wtedy przeobraża, transformuje). Innym magicznym przedmiotem z serialu okazuje się czapka-niewidka.

  Oprócz tego przywołany serial dla dzieci i młodzieży stanowi przygodowy - Percy, tak jak i jego kompani w czasie misji przeżywają liczne, wywołujące emocje, dynamiczne przygody. Nierzadko postaciom grozi śmierć w wyniku wielorakich wydarzeń. Serial cechuje wartka akcja.

  Główny bohater jakże ciekawego serialu fantastyczno-przygodowego to dwunastoletni Perseusz Jackson - on jest bohaterem tytułowym wytworu serialicznego: „Percy Jackson i bogowie olimpijscy”. Tytułowym, gdyż jego imię, w formie skróconej, występuje w nazwie tworu kultury. W tytule występuje także bohater zbiorowy: są wskazane bowiem greckie bóstwa. Przywołany serial oparty został na pierwszej części cyklu powieściowego Ricka Riordana.

 

Oto nastoletni Percy Jackson. Ma on długie, lekko faliste włosy o kolorze brązowym. Jego twarz wygląda na dość drobną. Rysy twarzy nie stanowią zanadto ostrych. Drogi chłopiec wygląda na niewinnego oraz spokojnego, niearoganckiego, lecz przecież jako heros między innymi uśmiercił Meduzę - odciął jej głowę mieczem. Śmiały młodzieniec wykazywał wielką odwagę podczas swojej misji, związanej z odnalezieniem Pioruna Piorunów, w czasie swej wędrówki pokazał, że nie jest byle kim i że nie można z nim igrać. Wykazywał troskę o swoich przyjaciół - kompanów w podróży: o Annabeth oraz o Grovera. Nie bał się osobiście zwrócić Pioruna Piorunów groźnemu Zeusowi i wypomnieć mu przy okazji pewnych przykrych informacji, co groziło śmiercią.

Wyjątkowy, odważny, wojowniczy chłopiec Perseusz Jackson nie lubił swojego ojczyma Gabe'a. Gdy mama chłopca chciała wypożyczyć samochód partnera, gdyż miała zamiar jechać do Montauk wraz ze swoim synkiem, to ostatecznie Gabe się zgodził, lecz powiedział do Percy'ego, żeby ściągnął Percy buty, zanim do pojazdu wejdzie (oznajmił coś takiego, gdy mama chłopca przy tym nie była). Kiedy się używa samochodu, to trzeba dbać o czystość w nim. Pasażer nie może flejtuszyć we wnętrzu wehikułu. Jednak do takich materii warto podchodzić z delikatnością, łagodnością. A Gabe łagodności oraz uprzejmości absolutnie nie okazywał wobec swego przyszywanego syna. 

  Serial rzeczony opowiada o chłopcu, który postawiony w nowej sytuacji życiowej musiał się odnaleźć szybko i sprawnie. Nagle dowiedział się, że jest herosem, a nie zwykłym człowiekiem. Zaczęły go atakować okropne, potężne siły. Ów nastolatek otrzymał za zadanie odnaleźć boski, potężny atrybut: Piorun Piorunów. Trzeba było zwrócić ten przedmiot Zeusowi - najważniejszemu z bogów. Okazało się to zadaniem bardzo, nad wyraz ważnym, gdyż jeśli Perseuszowi by się nie powiodła jego misja, to wówczas doszłoby do strasznych skutków dla całego świata, w tym dla przestrzeni śmiertelników również. Albowiem wybuchłaby zgubna dla calutkiej planety wojna.

  Oto o cudowny przedmiot: Piorun Piorunów, będący symbolem władzy Zeusa, spierali się, jak wiadomo, gromowładny brat Posejdona oraz bóg mórz. Zniecierpliwiony Zeus postawił jasne ultimatum. Zatem, jeśli Posejdon nie zwróci pioruna do przesilenia, to wtedy wybuchnie wojna pełnoskalowa, lecz w istocie ani Posejdon, ani jego syn boskiego przedmiotu - Pioruna Piorunów - nie skradli, nie posiadali go, nie dzierżyli. Mamy tutaj do czynienia z pewną sprytną intrygą, którą widz w końcu poznaje, odcinki serialiczne oglądając. Pewne poszlaki wskazują, iż Piorun Piorunów znajduje się rzekomo u boga Hadesa. Ale w rzeczywistości, za intrygę, za kradzież przewspaniałego magicznego atrybutu - Pioruna Piorunów - odpowiedzialny jest ktoś inny.

  Tymczasem tytan Kronos knuje kolosalnie, a Ares, lubiący wszelkie spory, walki, konflikty zbrojne, wszechpotężnemu Kronosowi dopomaga. Sprzymierzeńcem Kronosa jest także Luke.

  Percy to zatem jedyna nadzieja na zapobieżenie straszliwej wojnie bogów - to ważna osobistość. Jego misją okazuje się odnaleźć magiczny Piorun. A ponieważ Grover, serdeczny przyjaciel Percy'ego, wyznaje mu, że jego mamę porwał Hades (Sally Jackson w istocie trwa w krainie umarłych, jako posąg), Percy odczuwa motywację, aby udać się na misję po Piorun, który rzekomo to znajduje się w posiadaniu ponurego boga przestrzeni zmarłych. Nadzieja, że kochana mama wciąż żyje, tli się w chłopcu żywo. Odważny chłopczyk, o dobrym sercu, przejawia gotowość ryzykować swe własne życie, by tylko odnaleźć i uratować mamę. Świadczy to o odwadze i o bohaterskości nastoletniego, niezwykłego dziecięcia.

  Oto Percy decyduje się więc wyruszyć w drogę, najeżoną niebezpieczeństwami, w obfitości usianymi. Zaś do misji swojej wybiera dwóch kompanów: dziewczynkę Annabeth - córkę niesprawiedliwej Ateny oraz Grovera - satyra - półczłowieka i półkoziołka; a z przyjaciółmi raźniej będzie Perseuszowi, prawda? Annabeth bardzo pragnie wykazać się, ona postrzega, iż jej przeznaczenie nakazuje, obliguje, ażeby dołączyła do kogoś misji, dlatego córka bogini mądrości bacznie obserwowała Percy'ego, gdy ten pojawił się w obozie herosów.

 Wiemy z mitologii greckiej, iż bogowie cechowali się różnymi atrybutami - przedmiotami, które szły z nimi w parze. Oto chociażby Posejdon dysponował trójzębem - zakończony trzema końcówkami widłowy przedmiot stanowił jego atrybut charakterystyczny.

Scena naznaczenia Percy'ego przez jego ojca, Posejdona - toteż nad chłopczykiem i nad wodą unosi się lśniący trójząb - symbol posejdonowy. Trójząb to broń stanowiąca widły z trzema końcami. Tą demonstracją Posejdon uświadomił wszystkim zgromadzonym w przestrzeni jednostkom, iż to on jest ojcem odważnego Percy'ego Jacksona.

 Kiedy przebywając w wodzie, Percy został określony, naznaczony przez Posejdona, pojawił się właśnie przy chłopcu trójząb. W ten oto sposób bóg mórz uświadomił wszystkim zebranym, że Percy to jego rodzony syn. Zdarzenie stanowiło finezyjne, a także uroczyste. Jakiś ceremoniał przypominało.
 Percy w chwili rozpoczęcia akcji serialu miał lat dwanaście. To wyjątkowy chłopiec - heros. Powoli obeznawał się on ze swoim boskim rodowodem, dziedzictwem. 
 Ale jak do pewnej pory, przed zrozumieniem swej niezwykłości i przed trafieniem do obozu zarządzanego przez Dionizosa i Chejrona, był on dzieckiem z problemami, miał złe oceny. W drugiej klasie wszedł na dach budynku szkoły (co miało związek ze skrzydlatym koniem - pegazem, jaki dotarł w te strony) - a takie wyjście na dach szkolnej placówki zostało uznane przez otoczenie pedagogiczne za nienormalne, godne interwencji. I Percy to żaden siłacz czy wielkolud. 
 Jednakże Perseusz już od niepamiętnego czasu umiał widzieć istoty mitologiczne, które cudownie skrywały się przed wzrokiem śmiertelników (w serialu, który poddałem analizom, występują dwa światy: mitologiczny - fantastyczny oraz realistyczny; one się płynnie przenikają).
 Percy poznał kolegę Grovera, a Grover stał się niebawem przyjacielem serdecznym syna Sally Jackson. 
 Kiedy zaś w muzeum dzieci pracowały z arkuszami, i miały wybrać jedną rzeźbę do opisu, to Percy dostał od pana Brunnera (ukrytego Chejrona) magiczny długopis - potrafiący przetransformować się w miecz do walki. Percy przy fontannie nieświadomie użył swej mocy i zepchnął nieprzyjazną mu koleżankę Nancy [czytaj: Nensi] Bobofit do fontanny. Wtedy to podeszła do Percy'ego pani Dodds, bo widziała jego moc, przemieniła się ona w potwora. I prędko, ekspresowo zaatakowała młodego człowieka. Jakże przydał się wówczas zakamuflowany miecz! Drogi Percy ostatecznie przeszył potwora ze skrzydłami i szponami mieczem, który rozwinął się pędem z długopisu. Momentalnie pełna furii bestia się rozpłynęła, zniknęła ona. 

  Po niedługim czasie Percy, mimo tłumaczeń, iż nawet nie tknął Nancy, został wydalony ze szkoły, za rzekome popchnięcie dziewczyny. Jego przeznaczenie wkrótce miało się dopełnić...

  Percy ma mamę śmiertelniczkę, która go bardzo kocha - Sally Jackson. Prawdziwym ojcem chłopca okazuje się bóg Posejdon, a zatem Percy dysponuje mocami związanymi z wodą, ze środowiskiem wodnym. Partnerem matki, a przyszywanym ojcem - ojczymem Perseusza jest Gabe [czytamy: Gejb] Ugliano - chłopiec bardzo go nie lubi, nie znosi go wręcz. Gabe Ugliano ubóstwia grę w pokera, wyróżnia się on opryskliwością, nieprzyjemnością, a kochany Percy - jego syn przyszywany - wcale go nie interesuje. Gabe Ugliano to również mężczyzna higienicznie zaniedbany.

  Natomiast mama Percy'ego wykazywała o syna troskę. W domku w Montauk, wyjaśniła chłopcu jego naturę, wyjawiła kochanemu chłopczykowi, że jego prawdziwy ojciec to grecki bóg. Wytłumaczyła ona swej latorośli, iż śmiertelnicy oraz bogowie miewają ze sobą dzieci. A wiadomo z mitologii przecież o takich związkach pomiędzy ludźmi i bogami. To zatem nic zaskakującego dla znającego greckie opowieści Percy'ego, który od dawna miał wiedzę na temat mitologii Hellenów. A zatem mityczne historie miały w sobie wiele prawdy... Rzekła mama do kochanego chłopczyka Percy'ego, że ten jest półbogiem. Jednocześnie jednak ostrzegła synka, że herosi nie są absolutnie bezpieczni. Grożą im niebezpieczeństwa, śmierć im zagraża okrutna, natychmiastowa. Herosi to niezwykli ludzie, jacy w miarę upływu czasu mogą stawać się jeszcze bardziej potężni. A przez to mogą zagrażać samym bogom olimpijskim. Dlatego właśnie są na półbogów nasyłane potwory, różne straszliwe moce kierowane są przeciwko herosom i heroinom.

  Lecz z drugiej strony potwory to niejednokrotnie sługi bogów, zatem wykonują ich polecenia narzucone. Gdy choćby ktoś podejrzewany jest o kradzież Pioruna Piorunów, to na niego mogą być nasyłane raz po raz potwory szczególnie i wielce potężne.

  Potwory w świecie przedstawionym są zróżnicowane. To zależy od danego typu stworzenia mitologicznego, co może silnie wyczuwać, oto jedne monstra potrafią choćby szybko wywęszyć biologiczne nieprzystosowanie u chłopca bądź u dziewczyny. Wywąchiwanie dotyczy zarówno sfery fizycznej, biologicznej, na przykład zapachów, choćby potu, jak i sfery emocjonalnej. Intensywnie jednak wszelakie wrogie kreatury mityczne potrafią wyczuwać żyjące nadal dziecko kogoś z wielkiej trójki, czyli potomka albo potomkinię czy to Posejdona, czy to Zeusa, czy to Hadesa. Takie dziecko płci dowolnej jest wówczas bardzo, kolosalnie narażone na wszelkie gotowe zabijać przebrzydłe istoty, straszydła.

  Dawno temu w wyniku zawiązanego, ale i tak potem łamanego paktu bogów ustalono, że ważne, silne bóstwa nie będą ze śmiertelnikami rodzić dzieci. Ale choćby Zeus - należący do wielkiej trójki bogów (obejmującej rodzonych braci: Zeusa, Posejdona i Hadesa) złamał ten pakt i z jego związku ze śmiertelniczką narodziła się Talia, której los był bardzo marny. Zakończyła ona bowiem swe ludzkie życie i stała się drzewem. Zakazane dzieci - herosków, heroinki w tym świecie przedstawionym straszliwe monstra, potwory próbują likwidować bez mrugnięcia okiem. Oto potwory ścigają takich półbogów i półboginie. Ogromnie, wielce to przykre. W jakimże przeokrutnym świecie egzystować musi Percy Jackson! A jest jeszcze przecież nadal dzieckiem! To niedorosły chłopiec...

 

Percy i Grover w gabinecie dyrektora szkoły. Nieuchronne, że syn Posejdona zostanie z placówki zaraz wydalony, w wyniku nieszczęśliwego, przypadkowego użycia wodnej mocy, podmuchem Percy nieświadomie zepchnął Nancy Bobofit do wody - do wodotrysku.

  Po wyrzuceniu ze szkoły Percy wraz ze swoją mamą oraz przydzielonym mu nieudolnym opiekunem Groverem jadą samochodem do obozu dla herosów. Wszyscy oni jadą wehikułem, do obozu zmierzają, do schronienia i azylu, tak wtedy potrzebnego dziecku Posejdona. Lecz atakuje podróżujących zły minotaur. Zaraz to trzeba iść na piechotę, na własnych nogach iść musi Percy oraz pozostali iść muszą (mama chłopca, Grover). Samochód Gabe'a doszczętnie zniszczony...

  Oto minotaur nie zdążył zabić matki Percy'ego, gdyż ta rozpłynęła się w uchwycie stwora - została przechwycona magicznie przez boga Hadesa, po czym zamieniona w posąg. Lecz Percy myśli wtedy, że mama umarła. Smuci się on wielce. Ale odważnie, śmiało wraca, zamiast ratować własną skórę, powraca on do przeciwnika. Prędko zamienia chłopiec długopis w miecz i zmierza się z napierającym, nacierającym na niego minotaurem. Do walki młodzieniec więc staje.

  Ostatecznie Percy unieszkodliwia kreaturę, minotaura pokonuje - bestia bykołakowa rozpływa się w powietrzu. I za moment, utraciwszy jednak przytomność, Percy trafia do obozu.

  Kiedy w nim jest, to kuruje się, leczy. Przebywa w szpitalnym pomieszczeniu. Oto liczący dwanaście lat chłopczyk Perseusz Jackson, który utracił kochaną matkę, trafił do obozu dla herosków - miejsca w miarę bezpiecznego. To zaciszne schronienie, azyl dla person pokroju Percy'ego. Schronienie owe ochrania magiczna granica w postaci mgły - potwory nie mogą jej przebyć, przekroczyć, a śmiertelnicy niczego nie dostrzegają niezwykłego. Oto w poddanym opisowi obozie półbogowie i półboginie trenują sobie, doskonalą swoje umiejętności, między innymi bojowe, ale też na przykład w zakresie kowalstwa. Obóz ulokowano w tak zwanej Świętej Dolinie.


Percy leży na łóżku, znajduje się on w salce szpitalnej. Obok niego widzimy przedmiot umożliwiający zaspokajanie potrzeby wydalania moczu: kaczkę służącą oddawaniu płynu niepotrzebnego. Oprócz potrzeby wydalania siuśków chłopiec ma następujące podstawowe potrzeby: potrzebę oddychania, odżywiania, picia oraz potrzebę snu. W szpitaliku obozowym Perseusz może dojść do siebie, po niedawnej, niegdysiejszej konfrontacji i po utracie przytomności. Percy, na załączonych zdjęciach, wygląda na trochę wycieńczonego, zdezorientowanego, on chyba nie wie, co się dzieje. W przypadku interakcji z takimi pacjentami ważna, istotna okazuje się dobra, rzeczowa komunikacja. Pacjenta trzeba informować o tym, co go dotyczy.

  Percy szybko wraca do siebie. Pozwala mu się prędko szpital obozowy opuścić.

  Kiedy chłopiec Percy dowiaduje się, iż kierownik obozu, Pan D, to bóg Dionizos, zwraca się do niego wasza świętość. Ale szybko Dionizos pokazuje, jaką jest okropną postacią. To nieprzyjemny, pozbawiony kultury alkoholik i gbur. Nie podoba mu się, iż musi obozem kierować, dla niego to doprawdy kara sromotna, katorga.

  Powoli Percy aklimatyzuje się w obozie. Przystosowuje się do jego warunków. Młodzieniec dowiaduje się, że obóz skupia 12 domów. W domach tychże mieszkają dzieci danych, konkretnych bogów. A ponieważ, jak na razie, do chwili oznaczenia, nie wiadomo, kogo takiego synem, jakiego boga synem jest Percy, to ma trafić on do domu Hermesa, czyli boga podróżnych - tam bowiem mieszkają zarówno dzieci Hermesa, jak i dzieci jeszcze wciąż nieokreślone.

  Niestety, jedna z młodych heroin, Clarisse - córka lubiącego walki boga Aresa, chce wraz z dwoma znajomymi dać nauczkę Percy'emu. Oto nocą, w toalecie miała dokonać się ta nauczka, chodziło o próbę włożenia głowy Percy'ego do sedesu. Ale nieoczekiwanie, nieświadomie Percy użył wówczas swych mocy, tak że woda z sedesu opryskała samych oprawców, Percy'ego pozostawiając suchego oraz bezpiecznego. Próba dokuczenia chłopcu nasunęła mi na myśl falę.

  Potem Clarisse zaatakowała Percy'ego, wraz ze znajomymi, w lesie - podczas gry, konkurencji w zdobywanie flagi. W tak trudnej sytuacji Percy postąpił bardzo odważnie, zimną krew zachował.

  Percy poznaje powolutku obozowe życie. Szkoli się, trenuje. Wkrótce jednak musi odbyć ważną misję, do której wybiera dwóch kompanów - Annabeth oraz Grovera.





  Przyjaciele musieli niezwłocznie wyruszyć w drogę. Ale nie mogli polecieć samolotem, gdyż Zeus, władający niebem rozległym, mógłby aeroplan zniszczyć doszczętnie, bez problemu, łatwiutko. Dlatego dzieci musiały odbyć podróż środkiem transportu autobusem. Ale nawet i w takim obrocie sprawy czyhały na bohaterskich podróżników groźne niebezpieczeństwa.

  W międzyczasie Percy, Grover i Annabeth napotykają na Meduzę. Percy proponuje zaufać tej kobiecie i pójść do jej domu na obiad. Pani M wie świetnie, iż Percy to syn Posejdona - jest doskonale poinformowana, co uważam za nieco dziwne. Dzieci natomiast wiedzą, iż to potwór. A mimo tego decydują się Meduzę odwiedzić, w jej własnym domostwie.

  Ludzi, innych istot rozumnych nie można oceniać zbyt pochopnie, co dzieci rozumieją. Zaufanie to grunt dobrego wychowania, ono okazuje się nierzadko czymś diametralnie ważnym. Przecież wtedy jeszcze ciocia M nie pokazała swej okrutnej natury, wydawała się ona uprzejma oraz dobra, miła. A w dodatku dzieci ścigała jedna z furii - służebnic Hadesa, Alekto, która potem zostaje - w toku odcinka - zamieniona w kamień. Dzieci pragnęły gdzieś przeczekać, ukryć się - a okazja ku temu się nadarzyła.

  Meduza opowiada swym młodym gościom, że Posejdon pokochał ją, a wtedy bogini Atena wskazała na swe skompromitowanie tą sytuacją i ukarała właśnie Meduzę - nałożyła na nią klątwę. W historii tejże uwidacznia się gorycz, a także niesprawiedliwość. Ofiarą Ateny stała się Meduza.

  Ostatecznie jednak dochodzi do konfrontacji. W końcu Percy Jackson ucina potworowi wyglądającemu jak kobieta głowę, gdy kreatura ma na sobie założoną czapkę zapewniającą niewidzialność - wtedy Meduza nie może zamienić, obrócić gości w kamień za pomocą wzroku, gdyż jej postaci, w tym jej oczu, po prostu nie widać. Czapka-niewidka stanowiła prezent dla Annabeth od jej matki Ateny, wygląda ten przedmiot niczym zwykła czapeczka z daszkiem.

  Scena, kiedy Percy przygotowuje pakunek na Olimp - skrywający odciętą głowę Meduzy - stanowi, w moim mniemaniu, niezwykle ciekawą oraz arogancką. To wielka zuchwałość wysłać taki prezent bogom, do ich siedziby... A jednak Percy chce tak uczynić. Taki kłębi się w jego głowie cel - prowokacyjny. Zaś oklejając paczkę, chłopiec przejawia nader ciekawą mowę niewerbalną, robi on interesujące miny podczas otaśmowywania kartonu.

  W świecie przedstawionym serialu rolę kuriera pełni Hermes, który dostarcza głowę meduzy w mieście Nowym Jorku, prosto, bezpośrednio na wysoko usytuowany Olimp. Na Olimp można dotrzeć windą działającą w pewnym budynku wieżowcowym. 


Percy okazuje pewność siebie. Przedstawia on śmiałość oraz arogancję. Okleja on paczkę, w której wnętrzu ukryta została głowa zlikwidowanej Meduzy - a jej oczy nadal potrafią obracać w kamień potencjalnych obserwatorów. Ciekawsza mina chłopca występuje na pierwszym kadrze, bo stanowi arogancką, natomiast mina na drugim zdjęciu sygnalizuje pewne zamyślenie i stanowi trochę mniej interesującą badawczo.

  W czwartym odcinku serialu pojawia się ciekawa retrospekcja dotycząca Percy'ego, otóż widzimy zachowane wspomnienie, coś, co miało miejsce w przeszłości. Oto pojawia się basen. Oto jako młodszy człowiek niż obecnie Percy nie chciał w wodzie się nauczyć pływać, podczas gdy mama jego uważała to za potrzebną umiejętność osobniczą. Mama Percy'ego, Sally Jackson, pragnęła przygotować swojego syna na niebezpieczną przyszłość. Oboje na basenie przebywali sobie. Naturalnie, że syn boga Posejdona musiał być doskonale, znakomicie obeznany ze środowiskiem wodnym, to nie ulega wątpliwości jakiejkolwiek.

  Bohaterowie wciąż w drodze - Percy, Grover, Annabeth, zajmujący przedział 16B w pociągu, zostają zaatakowani przez Echidnę - matkę potworów, która ciągnie ze sobą paskudną chimerę. To straszliwy potwór, który dla ludzi wygląda jednak jak mały, uroczy piesek, co stanowi przejaw kamuflażu. Kamuflaż ten generuje zresztą drobny komizm tyczący się postaci zwierzęcej.

  Na szczęście młodzieży udaje się uciec, wyjść z opresji. Choć niewiele brakowało, a Percy by umarł, w wyniku konfrontacji z Echidną i jej zwierzątkiem - wielce groźnym pupilem.

  W odcinku piątym zaś występuje sceneria lunaparku Waterland. Tam została ukryta i zabezpieczona tarcza Aresa, którą mają odnaleźć Percy oraz Annabeth. Takie zadanie dostali oni od boga wojny Aresa, który uwielbia wojowanie. Niegdyś w lunaparku Afrodyta z Aresem randkowali sobie. A Afrodyta to przecież żona Hefajstosa. Doszło więc do zdrady nieprzyjemnej.

  Percy i jego koleżanka natrafiają w jednej z komnat lunaparku, dziwnego obiektu rozrywkowego, na tajemniczą maszynerię, składającą się z tronu i posągu, trzymającego cudowną tarczę Aresa. Funkcjonuje tam sprytny, zdradziecki mechanizm - otóż kiedy jedna osoba usiądzie na tronie, to druga persona, towarzysząca nieszczęśnikowi, otrzyma tarczę, ponieważ posąg kobiety wtedy, w takim obrocie sprawy wypuści, upuści tę tarczę upragnioną. Ale tego, kto usiądzie na tronie, czeka zguba, zło, albowiem nastąpi przemiana siedzącej istoty humanoidalnej w część posągową, w element mechanizmu. Mechanizm ten zbudował zmyślny, bystry Hefajstos.

  Bardzo była dla mnie wzruszająca scena, kiedy Percy siada na tronie i zaczyna działać przeokropny mechanizm przeciwko niemu - wtedy to Percy mówi, że czuje ciepło, kiedy mówi do Annabeth, że jest okej, powtarza, że jest dobrze i gdy mówi jest..., to nagle urywa swą wypowiedź, nie może już mówić, już stał się częścią posągu, i to jest bardzo smutne. Scena ta była dla mnie ogromnie wzruszająca, kolosalnie przykra. Wywołała ta scena u mnie łzy.






  Na szczęście Hefajstos, w wyniku rozmowy z Annabeth, wzruszony konwersacją z dziewczyną i jej postawą, pełną przecież determinacji, uwalnia kochanego chłopczyka Percy'ego z mechanizmu pułapkowego. Annabeth uważała Percy'ego za lepszego od innych, ponieważ dla niego nie liczyła się chwała. Przekonała Hefajstosa, aby genialny bóg rzemiosła oraz kowalstwa uwolnił jej drogiego przyjaciela jak najprędzej.

  Innym przykładem makabrycznego miejsca okazują się Łąki Asfodelowe, będące częścią podziemnego królestwa zmarłych, zarządzanego przez boga Hadesa, ta sceneria została ukazana w odcinku siódmym. Nazwa sygnalizuje brak drzewostanu obecnego w miejscu określonym, lecz tak naprawdę występuje tam mroczny las. Na Łąkach Asfodelowych - w mrocznym lesie przebywają dusze unieruchomione, skrępowane korzeniami. To bardzo smutna, jak również przygnębiająca przestrzeń mityczna; przestrzeń owa przynależy do świata fantastycznego, a nie rzeczywistego.

  W wyniku rozlicznych przygód udaje się w końcu uzyskać Piorun Piorunów. Percy zanosi bezpośrednio ten magiczny, przepotężny przedmiot na Olimp, Zeusowi. Piorun Piorunów to symbol władzy właśnie tegoż gromowładnego bóstwa płci męskiej. Percy osobiście zwraca Piorun Piorunów pozbawionemu łagodności Zeusowi. Mimo że Percy wiedział przed dotarciem tam, iż Zeus może go wówczas zabić wtedy z nad wyraz wielką łatwością. Wystawił się więc Percy na śmierć, na rzeź.

  Komunikując się z Zeusem, Percy postąpił nieostrożnie, wypomniał Zeusowi pewne niewygodne fakty, nie okazał bojaźni oraz skromności, co mogło doprowadzić nawet do śmierci bohatera. Już przecież Zeus, silnie zdenerwowany arogancją kochanego, nastoletniego chłopca, chciał go ugodzić potęgą otrzymanego przed chwilą Pioruna Piorunów. Jakaż to by była ironia losu, gdyby doszło do ataku magicznego, śmiertelnego w skutkach! Umrzeć od tego, co się komuś ofiarowało, w dodatku przed momentem dało. Lecz pojawił się nagle, zteleportował Posejdon - ojciec Percy'ego.

  Ostatecznie chłopcu udało się ujść z życiem, życie cenne zachować.

  Potem zaś Perseusz odzyskał swą ukochaną mamę.

  I w jego życiu piękne zagościło szczęście.

  W końcu mógł chwilę odpocząć od tylu niebezpiecznych przygód... Do czasu, zaiste. Jeszcze wiele przygód Perseusza czeka z pewnością! Ja z niecierpliwością czekam na drugi sezon pięknego serialiku.