Perspektywy zastosowania terapii pedagogicznej wobec Damiena - głównego bohatera filmu: „Damien: Omen II” (1978, reżyseria: Don Taylor, Mike Hodges) - Patryk Daniel Garkowski
Mimo że Damien Thorn - bohater pierwszoplanowy filmu: „Damien: Omen II” (1978, reżyseria: Don Taylor, Mike Hodges) jako syn szatana/antychryst zdeterminowany, ukierunkowany został określonym przeznaczeniem, to może jednak gdyby zastosowano wobec tego nastoletniego chłopca pozytywne, adekwatne, długotrwałe oddziaływania z zakresu terapii pedagogicznej, mógłby być Damien człowiekiem dobrym, przestrzegającym społecznych norm, szczęśliwym, zwyczajnym obywatelem? Pedagogiczna terapia przydałaby się tej postaci bezbrzeżnie, kolosalnie. Zaś wdrożyć, zastosować ją, tak sobie wyobraźmy, mógłby wykwalifikowany specjalista. W tej pracy ja rozważę nader interesujący teoretyczny problem, otóż: czy dałoby się Damienowi pomóc poprzez pedagogiczną terapię? Czy zastosowanie takiego rodzaju oddziaływań wobec chłopca w ogóle byłoby możliwe i racjonalne? Czy da się walczyć z przeznaczeniem przy pomocy terapeutycznej pedagogiki?
Oto w moim przekonaniu szlachetne cele pedagogicznej terapii wobec Damiena sformułowane to co innego aniżeli realia przedstawionego w filmie świata. Specjalista pedagogiczny ryzykowałby własnym życiem, próbując chłopcu pomagać, nie miałby też pewnie większych szans, by jakikolwiek sukces pedagogiczno-terapeutyczny osiągnąć. Celów terapeutycznych nie dałoby się pewnie zrealizować, ponieważ Damien, jako niezwykle trudny przypadek, wykazywałby raczej opory wobec wszelkich dobroczynnych interwencji. Lecz co diametralnie ważne, okrutna śmierć groziłaby takiemu terapeucie, chcącemu przecież pomóc - tak wynika z zasad rządzących światem przedstawionym.
Okrutny Damien Thorn, uwarunkowany szatańskim przeznaczeniem, wykazywałby bez wątpienia niezwykle silną odporność, niewrażliwość na najrozmaitsze metody oraz techniki terapeutyczno-pedagogiczne. Być może los Damiena - zdeterminowany, przypieczętowany przez siły nadprzyrodzone - całkowicie uniemożliwiał świadczenie mu przez ludzi usług w zakresie terapii, pedagogiki? Dość trudno odpowiedzieć na to pytanie.
No bo z drugiej przecież strony w pierwszej części „Omenu” nowa niania Damiena - pani Baylock - przyczyniła się do wypadku matki małego dziecka. Jak gdyby Damiena poszczuła na matkę, a więc wywarła wpływ negatywny na wzrastającą jednostkę. Otworzyła ona bowiem drzwi, dzięki czemu zachęcony chłopiec na swoim rowerku od razu wyjechał z pokoju. Jak wiadomo, mały kierowca doprowadził do upadku swojej matki ze sporej wysokości. A zatem Damien zdawał się być podatny na zewnętrzne wpływy - przynajmniej jako małe dzieciątko. Z kolei w drugiej części „Omenu” chłopak dopiero poznawał swoją złowrogą naturę, wtedy uzyskał on początkowe uświadomienie co do samego siebie - taki to okres (czas akcji) wydawałby się słuszny, adekwatny, ażeby jak najszybciej wdrożyć wobec owego dziecka pozytywne, korzystne oddziaływania pedagogiczno-terapeutyczne, zanim będzie za późno. Im jednak wcześniej można byłoby doprowadzić do tego, aby Damien był dobrym, prawym, etycznie postępującym człowiekiem, tym lepiej.
Lecz czy jakakolwiek próba terapeutycznej interwencji wobec młodzieńca naraziłaby pedagoga na niebezpieczeństwo, na śmierć? Uwzględniając zjawiska śmierci różnych postaci z filmu, realia przedstawionego świata, złowrogą naturę Damiena, potencjalne ryzyka interakcyjne i komunikacyjne, ryzyko obcowania z Damienem, stwierdzam, iż nie dałoby się wdrożyć wobec chłopca Damiena pedagogicznej terapii. Rozważania są więc jedynie teoretyczne. Lecz nad wyraz ciekawe. Interesujące okazuje się rozważyć jakieś konkretne metody oraz techniki terapii pedagogicznej dla nastolatka Damiena. Ja w dalszej części pracy je przedstawiam.
Takiemu terapeucie, specjaliście, gdyby odważył się Damiena wspierać, aktywizować, Damienowi nieść pomoc, mogłaby zagrażać nienaturalna śmierć! Ktoś, kto by zapragnął Damienowi pomóc (w zakresie terapii pedagogicznej), mógłby niebawem, szybko umrzeć. Oto w świecie przedstawionym filmów z serii: „Omen” różne postacie zostały uśmiercone w wyniku użycia szatańskiej magii, zostały nienaturalnie zgładzone. Przypominają mi się teraz postacie z filmowej serii: „Omen”, które to tragicznie ginęły.
Czy jednak doprawdy takie obawy, wątpliwości w tym przypadku stanowiłyby całkowicie, absolutnie zasadne? Może takiemu pedagogowi, który by się odważył wspomagać terapeutycznie Damiena, śmierć by nie musiała koniecznie zagrażać na każdym kroku, bez przerwy, nieustannie, ustawicznie? Lecz to niby dlaczego nie?
Otóż terapia pedagogiczna miałaby za cel Damienowi pomóc, a nie mu zaszkodzić. Przecież pedagog, specjalista, który by taką terapię ewentualnie wdrożył, świadczył, musiałby odnosić się z odpowiednim - wielkim szacunkiem, z uniżonością do Damiena, tak aby nie wywołać w chłopcu gniewu, agresji, żądzy mordu. Grzeczność, życzliwość, szacunek przejawiane przez pedagoga wobec Damiena pozwoliłyby, może, terapeucie zachować życie i wpłynąć na zachowania młodego adresata oddziaływań. Ale kosztem godności. Albowiem godność terapeuty zostałaby przez młodego łotra z pewnością podeptana, zmiażdżona.
Och, jakże trudna okazałaby się taka relacja specjalisty z Damienem! Moim zdaniem niemożliwą wręcz by ona była. Z drugiej strony można na rozpatrywane zagadnienie spoglądać z pewną nadzieją. W pedagogice żywienie nadziei co do nawet beznadziejnych przypadków nierzadko okazuje się diametralnie istotnym podejściem, czyż to nieprawda?
Ale cóż by miał dokładnie uczynić pedagog-terapeuta, gdyby dowiedział się, że Damien kogoś ostatnio uśmiercił? Że podopieczny zabił nie jedną, lecz kilka osób, które mu jakoś przeszkodziły, jakie dążyły do prawdy bądź które dążyły do unicestwienia potencjalnego klienta? Istotny problem rzeczony z pewnością pojawiłby się przed takim specjalistą, Damiena wspomagającym. A gdyby terapeuta jakkolwiek sprzeciwiłby się interesom antychrysta, to wówczas mógłby on błyskawicznie zostać zgładzony w wyniku użycia nadprzyrodzonych mocy... Czy w ogóle dałoby się pogodzić etyczne, dobre wspieranie młodego organizmu, niesienie mu pedagogicznej pomocy z koniecznością ochrony całego społeczeństwa przed złym, destrukcyjnym wpływem owego chłopca? Z całą pewnością nie. Damien okazuje się nad wyraz trudnym przypadkiem pedagogicznym. Sądzę, iż niemożliwością byłoby mu pomagać pedagogicznie, terapeutycznie. Ale jednocześnie jest ów chłopiec przypadkiem fascynującym na tyle, by poddać tego nastolatka rozważaniom z zakresu pedagogiki oraz terapii.
W dodatku nie zawsze współpraca z Damienem od śmierci chroniła. Czyż przychodzi tu na myśl jakaś konkretna postać z filmu? Przecież jedna z bohaterek dzieła filmowego: „Damien: Omen II” - Anna, będąca przybraną matką dla Damiena oraz będąca szatańską służebnicą, została przez nikczemnego młodzieńca spalona. Bez litości Damien ją uśmiercił. Ona umarła, mimo że jej działania nie kolidowały z interesami antychrysta. Nawet Anna zabiła swego męża Richarda, aby życie Damiena chronić. Damien - dla kaprysu, bo po prostu mógł i sobie zechciał - uśmiercił Annę - kobietę, która starała się zapewniać mu bezpieczeństwo. Tak więc nawet i miłemu, uprzejmemu terapeucie pedagogicznemu, stosującemu pozytywne, lecznicze oddziaływania wobec złego Damiena, mogłaby śmierć zagrażać. Nie dałoby się takiego ryzyka uniknąć. O nie.
Już zresztą same dobre, pozytywne i adekwatne oddziaływania, zgodne ze sztuką pedagogiki, mogłyby zostać uznane bądź przez Damiena, bądź przez szatana/siły nadprzyrodzone za działalność zasługującą na ukaranie śmiercią. W świecie przedstawionym bowiem dobrzy ludzie, zagrażający Damienowi jakoś, znający o nim prawdę, są błyskawicznie unicestwiani.
Uczynione teoretyczne rozważania prowadzą do strasznych, smutnych wyobrażeń oraz wniosków, konkluzji. Zarówno sam nastoletni Damien, jak i sam świat w filmie przedstawiony, stanowią wspólnie jeden wielki koszmar. W pobliżu Damiena chyba żaden racjonalnie myślący, rozsądny pedagog, terapeuta, uświadomiony co do natury dziecka, nie chciałby się znaleźć. Żaden specjalista mądry nie pragnąłby mieć styczności z takim niegodziwym, bezlitosnym młodzieńcem - jeśliby tylko znał naturę, biografię i działania takiej istoty serca pozbawionej. Prowadzenie ewentualnej terapii pedagogicznej dla chłopca Damiena byłoby nawet i dla wybitnego specjalisty kolosalnie stresującym i straszliwym doświadczeniem, nawet jeśli ostatecznie taki realizator terapii by nie został ostatecznie zgładzony. Lecz podjęcie teoretycznych rozważań w zakresie perspektyw terapii pedagogicznej dla owego chłopca okazało się ciekawe i umysł angażujące.
Konkluzja figuruje jako jasna: dla pewnych person, bohaterów fikcyjnych, postaci filmowych lepiej byłoby wcale nie próbować wdrażać pedagogicznej terapii, bo mogłoby się to źle skończyć - tragedią, nieszczęściem w postaci śmierci terapeuty, chcącego jedynie pomóc. Jednak pedagogiczno-terapeutyczne analizowanie filmów okazuje się nowatorskie i wartościowe, analizy takowe mogą przyczynić się do rozwoju pedagogiki jako nauki.