niedziela, 19 stycznia 2025

Zastosowanie terapii pedagogicznej wobec dziecka z myślami/dążeniami samobójczymi - na przykładzie Remiego - bohatera filmu „Blisko” (2022, reżyseria: Lukas Dhont) - Patryk Daniel Garkowski

Zastosowanie terapii pedagogicznej wobec dziecka z myślami/dążeniami samobójczymi - na przykładzie Remiego - bohatera filmu „Blisko” (2022, reżyseria: Lukas Dhont) - Patryk Daniel Garkowski

  Wobec dziecka, które ma myśli, dążenia samobójcze, zastosować można terapię pedagogiczną. Nie byłoby to dla specjalisty łatwe, sprawiałoby pewnie pedagogowi szereg trudności. W tejże pracy ja rozważę przykładowe metody i techniki dobroczynnej terapii pedagogicznej wobec takowego dziecka - na przykładzie nastoletniego chłopca Remiego, zatem bohatera filmu „Blisko” (2022, reżyseria: Lukas Dhont). 

  Adekwatna, dostosowana terapia pedagogiczna, wdrożona odpowiednio wcześnie, mogłaby zapobiec samobójstwu Remiego, tak sądzę. Gdyby w momencie pojawienia się problemów, toteż w momencie osłabienia relacji Remiego z Leo, od razu zastosowane by było odpowiednie wsparcie pedagogiczne, to Remi, może, nie położyłby kresu swojej egzystencji. Oprócz zaś terapii pedagogicznej Remi powinien korzystać z usług lekarza psychiatry. Kompleksowe wsparcie byłoby dla owego chłopca konieczne, wskazane.

  Gdy chodzi o cele potencjalnej terapii pedagogicznej dla Remiego, należałoby: wyeliminować u chłopca chęć popełnienia samobójstwa, poprawić jego sytuację psychiczną oraz społeczną, zapewnić mu szczęście, dobry nastrój. Należałoby doprowadzić dzięki terapii do tego, żeby młody człowiek zaakceptował fakt, iż jego przyjaźń z Leo osłabła, sprawić, aby chłopiec Remi nabył umiejętności radzenia sobie z problemami, z odrzuceniem, by nabył umiejętności społeczne, żeby już tak zanadto nie przeżył odrzucenia przez kogoś. Zwalczony powinien być problem stresu u organizmu. Remi nie powinien już aż tak przeżywać swoich problemów. Powinien on nauczyć się radzenia sobie z wewnętrznymi rozterkami. Mógłby on sobie znaleźć przyjaciół nowych.

  Z pewnością dla Remiego należałoby zorganizować odpowiednio długą psychoterapię, w tym: terapię poznawczo-behawioralną (toteż psychoterapeutyczną technikę). 

  Dla Remiego trzeba byłoby rozważyć: treningi radzenia sobie z problemami, treningi kontrolowania emocji, zajęcia socjoterapeutyczne, treningi umiejętności społecznych, zajęcia mające na celu ukształtowanie u chłopca umiejętności organizacji wolnego czasu, muzykoterapię czynną (na przykład z zastosowaniem instrumentu muzycznego klarnetu), muzykoterapię bierną/receptywną (na przykład chodzi tutaj o słuchanie wraz z rodzicami/z mamą koncertów muzyki klasycznej czy chodzenie z koleżankami/rówieśnikami na takie koncerty muzyki poważnej). Można by także rozważyć przeprowadzanie wobec ów potencjalnego podopiecznego: hortikuloterapii, terapii zajęciowej poprzez czynności ogrodnicze, silwoterapii, ludoterapii (terapii zajęciowej poprzez zabawę). Można by tutaj rozważyć terapię poprzez rekreację, choreoterapię, kinezyterapię, terapię poprzez aktywność sportową i ruchową (na przykład jazdę na rowerze, grę w nożną piłkę). Remiemu przydałyby się również treningi snu (z filmu wiadomo, że bardzo on przeżył, zasmucił się, gdy Leo nie chciał już z nim spać w jednym łóżeczku).  

  Prócz tego koniecznie warto byłoby przemyśleć zorganizowanie chłopcu różnych metod i technik arteterapii. Plastykoterapii, biblioterapii i filmoterapii. 

  W ramach oddziaływań dla drogiego nastolatka Remiego, który przecież, jak wiadomo z filmu: „Blisko” popełnił samobójstwo, można byłoby zainicjować kontrakt chłopca z terapeutą, mianowicie kontrakt antysamobójczy - oto potencjalny podopieczny podpisałby specjalny dokument, w którym wcześniej ustalone by zostały prawidłowe sposoby reagowania przez personę podopieczną na trudności osobiste, na rozmaite kłopoty. 

  Co więcej, można by w ramach zajęć z chłopcem (dokładniej z arteterapii) polecić mu wykonanie pudełka na pamiątki (związane z życiem młodego człowieka). Natomiast z już przygotowanego takiego przedmiotu Remi mógłby wyciągać pamiątki i wspominać miłe wydarzenia, dobre chwile ze swojej przeszłości. Zatem we wskazanych technikach wykorzystane by były pewne elementy właściwe dla metodyki terapii reminiscencyjnej. Oto Remi mógłby - dzięki zebranym i ulokowanym w pięknym pudełeczku pamiątkom - przypominać sobie jakieś miłe wydarzenia ze swojego życia, a tym samym nie miałby on tak wielkiej chęci, aby popełnić samobójstwo - tak należy bynajmniej ufnie założyć.  

  Oczywiście są to tylko przykładowe formy wspomagania - słusznie byłoby zastosować wobec Remiego te egzemplifikacje technik terapeutycznych, mianowicie: kontrakt antysamobójczy oraz: przygotowanie pudełka z pamiątkami, zebranie przez chłopca pamiątek, ich wyciąganie z pudełka przez dziecko, wspominanie ich, rozpatrywanie, wraz z odnoszeniem się do miłych wydarzeń z przeszłości, z życia chłopca. Inną jeszcze, przykładową, dobroczynną techniką terapeutyczną okazałoby się bez wątpienia przeglądanie przez Remiego fotograficznego albumu (gdyby oczywiście takowy był w rodzinie pacjenta). A również, w ramach arteterapii, chłopiec rzeczony mógłby wykonywać zdjęcia, na przykład natury. Kontakt z przyrodą mógłby go uspokoić oraz uszczęśliwić.  


Remi bardzo przeżywał, gdy Leo zaczął go odtrącać, osłabiać z Remim relację. Pacjent nie umiał dostosować się, zaadaptować do nowej dla niego sytuacji. Dlatego w ramach oddziaływań z zakresu pedagogicznej, dobroczynnej terapii należałoby doprowadzić do pożądanego stanu u pacjenta, mianowicie aby: Remi prawidłowo reagował na różne swoje kłopoty i żeby on już tak bardzo nie przeżywał. Należałoby zatem obniżyć nadwrażliwość u nastolatka. Oto bardzo przydałyby się Remiemu treningi radzenia sobie z problemami, treningi związane z kontrolowaniem własnych emocji, treningi umiejętności społecznych, wielorakie zajęcia socjoterapeutyczne, jak też zajęcia relaksacyjne i z zakresu ludoterapii - terapii zajęciowej poprzez zabawę. Podczas terapii pedagogicznej można by było wyzwalać śmiech u Remiego, a zatem wykorzystywać elementy tak zwanej hilaroterapii (toteż terapii zajęciowej poprzez śmiech czy rozbawienie). Oto nadwrażliwość oraz brak odporności psychicznej u dziecka opisywanego powinny zostać jak najszybciej zwalczone, gdyż Remi, jako osoba nadwrażliwa i nieumiejąca sobie poradzić z odrzuceniem przez bliską mu osobę, w końcu popełnia samobójstwo. A zatem chłopiec powinien stać się bardziej odporny psychicznie i znacznie mniej wrażliwy. Trzeba by zapewnić mu szczęście/dobrostan. Naturalnie, szczęśliwy Remi nie zdecydowałby się umrzeć.



W ramach adekwatnej, dobroczynnej terapii pedagogicznej można byłoby pomóc kochanemu Remiemu w znalezieniu nowych kolegów/koleżanek, przyjaciół/przyjaciółek. Z takimi personami Remi mógłby się razem bawić, mógłby razem z nimi rozmawiać, po prostu cieszyć się życiem. Mógłby spędzać z nowymi nawiązanymi znajomościami swój wolny czas. Wszakże Leo nie był żadnym pępkiem świata! Świat przedstawiony nie kręcił się wokół niego! Było przecież wokół chłopca Remiego mnóstwo innych osób. A jednak Remi nie zastąpił swojego niedawnego przyjaciela Lea inną znajomością. W tym więc zakresie terapeuta pedagogiczny powinien pomóc Remiemu - w poprawie kontaktów społecznych. Przykładowo, dzięki odpowiedniej terapii pedagogicznej Remi mógłby nauczyć się, jak z innymi rozmawiać, jak nawiązywać z innymi kontakty, mógłby on nauczyć się nadto asertywności. Brakowało mu umiejętności społecznych - takie należałoby u niego możliwie szybko rozwinąć.



Równie wartościowe dla Remiego okazałyby się oddziaływania z zakresu muzykoterapii, zarówno czynnej/aktywnej, jak i receptywnej/biernej. Grając na klarnecie przed publicznością, Remi mógłby poczuć się kimś docenionym i ważnym. Wraz z rodzicami albo wraz ze znajomymi Remi mógłby chodzić na miłe koncerty i słuchać w ich trakcie muzyki klasycznej. Na przykład słuchanie muzyki poważnej przez chłopca w samotności - w domowym zaciszu - mogłoby go uspokoić i wprawić w dobry/znakomity nastrój. Dzięki słuchaniu satysfakcjonującej/ulubionej muzyki chłopiec mógłby nie chcieć doprowadzić do swojej samozagłady. Oto w filmie „Blisko” przedstawiono, że Remi umiał grać na klarnecie, ale przecież nie tylko taki instrument okazywałby się przydatny, adekwatny podczas ewentualnej świadczonej wobec niego muzykoterapii. 


Remi bardzo lubił spać w jednym łóżeczku ze swoim przyjacielem Leo. Kiedy zaś jasnowłosy, tak wielce lubiany przez Remiego chłopiec nie chciał już spać w jednym łóżku z przyjacielem, to Remi bardzo się tym smucił, przejął; nie podobało mu się to potwornie. Kiedy Leo przeszedł z łóżka Remiego na posłanie, to Remi poszedł do Lea i z nim spał. Doprowadziło to zresztą rano do utarczki - oto Leo zdenerwował się, wywiązała się pomiędzy nimi szarpanina, niby bójka. Ostatecznie Remi powrócił do swojego łóżeńka, ale wtedy pogrążył się w smutku, w rozpaczy. Mamy tutaj do czynienia z poważnym problemem. Remiemu niezmiernie przydałyby się więc treningi snu. W ramach leczniczych treningów snu, przeprowadzanych przez specjalistę-pedagoga, Remi powinien nauczyć się spania samotnie. Może dzięki wspomnianym oddziaływaniom lubiłby on spać samemu w łóżeczku, nie czułby żadnego smutku i samotności podczas zasypiania samemu w łóżku? Treningi snu wobec potencjalnego podopiecznego powinny wykształcić u niego dojrzałość, związaną ze spaniem, a także wpływać na pacjenta uspokajająco oraz kojąco. 


Dla Remiego z pewnością przydatne okazałyby się różnorakie, angażujące umysł i ciało zajęcia z plastykoterapii. Gdyby ten młody człowiek miał czym zająć swe ręce, to nie ogarniałby go smutek, nie chciałby on popełnić samobójstwa. Dzięki odpowiednim zajęciom można by zwalczyć u chłopca samotność, problem z intensywnym myśleniem albo i nudę. Zajęcia z plastykoterapii dla młodzieńca mogłyby mieć formę indywidualną.



Bardzo właściwą dla Remiego techniką terapeutyczną stanowiłaby jazda na rowerze. Dzięki transportacji rowerowej można byłoby poprawić jego sytuację psychiczną i społeczną. Mógłby sobie Remi jeździć na rowerku w towarzystwie nowo poznanych znajomych (ze szkoły i nie tylko). Mógłby z nimi odbywać wycieczki rowerowe w czasie wolnym. Także mógłby chłopiec wraz z terapeutą na rowerze jeździć - oni by sobie mogli na rowerach się poruszać, kiedy dziecko miałoby od szkoły wolne. Rowerowe wycieczki to znakomity pomysł. Należy także tutaj pamiętać o prozdrowotnych walorach aktywności fizycznej. Jazda na rowerze korzystnie wpływałaby na sytuację fizyczną pacjenta.



U Remiego występowała nad wyraz intensywna, przerośnięta potrzeba bliskości i wydawać się ona mogła dla otoczenia chłopca nienaturalną, zdeformowaną. Gdy przed szkołą chłopcy - Remi i Leo - leżeli sobie na trawce, to ten pierwszy kładł swoją głowę na ciele Lea. Leo jednak nie chciał, aby Remi na nim leżał. Wszyscy wokoło (rówieśnicy) mogli to przecież zobaczyć. Potem by ktoś mógł się z Lea śmiać, dokuczać mu. A zatem poprzez terapię pedagogiczną należałoby u chłopca Remiego ukształtować właściwe zachowania społeczne, zachowania taktowne, adekwatne, a również i szacunek wobec innych person. Oto Remi mógłby czytać sobie ciekawe książki i wtedy nimi właśnie byłby pochłonięty, zapominając na chwilę o otoczeniu.


Widoczny na zdjęciu Leo znajduje się przed zbiorowiskiem roślinnym. Oto dla drogiego Remiego wielce korzystne mogłoby się okazać ogrodnictwo, rozumiane jako metoda ergoterapii (ergoterapia to terapia zajęciowa poprzez pracę). Dzięki pielęgnowaniu roślin może Remi lepiej by się czuł, zapomniałby on o swoich smutkach, jego nastrój by się, być może, poprawił. W przypadku ogrodnictwa jako terapeutyczne figurowałyby choćby następujące czynności: podlewanie roślinek, sadzenie organizmów roślinnych, pozyskiwanie roślinnych surowców. Remi mógłby uprawiać sobie ogródek, na przykład warzywny, przed domem. A uzyskiwanie plonów w postaci warzyw czy owoców mogłoby dostarczać nastoletniemu chłopcu satysfakcji, zadowolenia. Pewnie nie myślałby o żadnym samobójstwie, roślinki pielęgnując. Wykazywanie troski o rośliny, pielęgnowanie ich absorbowałoby umysł klienta, kończyny górne dziecka. Na domiar, pielęgnacja flory rozproszyłaby problem myślowych natłoków u kochanego Remiego. Oznajmił przecież Remi do Lea, że dużo myśli.

Motyw samobójstwa dziecka w filmie „Blisko” (2022, reżyseria: Lukas Dhont) - Patryk Daniel Garkowski

Motyw samobójstwa dziecka w filmie „Blisko” (2022, reżyseria: Lukas Dhont) - Patryk Daniel Garkowski

  Zakończenie życia poprzez samobójstwo to jeden z wstrząsających rodzajów śmierci. Kiedy dziecko się zabija, słusznie może to wzbudzać smutek u jego otoczenia. W filmie „Blisko” (2022, reżyseria: Lukas Dhont) nastoletni chłopiec - Remi - popełnia samobójstwo. Bohater w młodym wieku zdecydował się położyć kres swojej egzystencji. Ale dlaczego tak młody człowiek zdecydował się na owe działanie? Cóż nim kierowało? W mojej krótkiej pracy spróbuję na te pytania udzielić odpowiedzi. 

  Remi, w czasie trwania akcji filmu, miał bądź trzynaście, bądź dwanaście lat - nie wiadomo dokładnie, w jakim chłopiec był wieku, lecz sądząc po wyglądzie jego twarzy, miał on lat trzynaście. W takim to okresie życiowym młody ten człowiek zdecydował się popełnić samobójstwo. Przytłoczył go kryzys samobójczy, któremu nie potrafił absolutnie sprostać. Kryzys samobójczy rozumieć należy tutaj jako sytuację trudną, lecz nie musi ona wcale prowadzić do próby zgładzenia samego siebie. Albowiem z kryzysu człowiek ma możność się wyzwolić, wyswobodzić. 

  Przyjacielem wykazującego słabość psychiczną Remiego był Leo. Początkowo oni we dwoje świetnie się bawili, miło spędzali wolny czas. Nawet Leo spał z Remim w jednym łóżku. Jakże wielce ci chłopcy byli ze sobą zżyci! Jakaż przyjacielska, głęboka więź ich łączyła! Doprawdy przeurocza. Mocna oraz oparta na fizyczności przyjaźń obydwu chłopców stanowiła czynnik ochronny/protekcyjny - zabezpieczający Remiego przed popełnieniem samobójstwa. Drugim zaś takim czynnikiem okazywała się normalna rodzina, w której obrębie nasz bohater wrażliwy funkcjonował.

  Oto drogi, nastoletni Remi wydawał się szczęśliwy, spędzając beztrosko czas z Leo; uśmiechał się, kiedy pomiędzy nim a jasnowłosym przyjacielem zachodziła styczność. Swą mową niewerbalną Remi pokazywał, jak bardzo Lea lubi. Gdy taka relacja pomiędzy Remim a Leo występowała, to czarnowłosy chłopiec nie chciał popełnić samobójstwa. Wszystko wyglądało kompletnie w porządku... 

  Oto więc chłopcy spali razem w jednym łóżeczku - początkowo Leowi to zupełnie nie przeszkadzało. Pewnego razu przebywający w łóżku Remi wyznał swemu przyjacielowi, że jego głowa wciąż myśli. A zatem Remi dużo myślał (a to czynnik psychologiczny go dotyczący). Był to chłopczyk ogromnie wrażliwy (i to również psychologiczny czynnik wpływający na jednostkę opisywaną). Kotłujące się w głowie dziecka psychiczne procesy nie zostały dokładnie wyjaśnione. Lecz figurowały one jako czynniki ryzyka, gdy chodzi o materie samobójstwa.

  Ja pamiętam doskonale z filmu, jak Remi i Leo siedzieli w klasie, w jednej ławce i jak Leo Remiego przytulił. Innym jeszcze znakiem wielce głębokiej przyjaźni pomiędzy tymi dwiema postaciami były wspólne transportacje na rowerach - na filmie pokazano, jak chłopcy razem, wspólnie pojechali do szkoły. Głęboka, intensywna przyjaźń pomiędzy dwoma młodzieńcami chroniła Remiego przed zdecydowaniem się na samobójstwo. 

  Jednak urocza bliskość pomiędzy tymi dwoma chłopcami stanowiła efemeryczną - ulotną. Szybko się ona skończyła - przez Lea. Odrzucenie Remiego przez Lea, pogorszenie pomiędzy tymi osobnikami relacji doprowadziło do tego, że Remi - nie mogąc tego po prostu znieść - zdecydował się popełnić samobójstwo - w akcie strasznej rozpaczy, desperacji.

  Wszystko popsuło się pomiędzy nimi, kiedy zaczął się rok szkolny, gdy Leo i Remi zaczęli pierwszą klasę. W tym to okresie stosunek Lea do Remiego uległ diametralnej transformacji. Pod wpływem presji grupy, presji otoczenia, rówieśników Leo nie chciał już tak bardzo, tak intensywnie przyjaźnić się z Remim, jak dotychczas. Leo i Remi byli w tej samej klasie, na początku roku trzymali się razem. Lecz szybko ich styczności uległy poważnemu ograniczeniu na skutek postawy konformistycznego Lea. 

  Jakaś dziewczynka spytała Leo, czy on i Remi ze sobą chodzą. Ta sama uczennica zauważyła prócz tego, że wydają się zżyci ci dwaj chłopcy. Leo wówczas odrzekł, że się przyjaźnią. Oto zostało zauważone, że relacja pomiędzy bohaterami stanowi coś więcej niż tylko zwyczajną przyjaźń. Rówieśnicy potrafią być szalenie okrutni i nieżyczliwi wobec inności. Przy Remim i Leo dziewczynka nie wstydziła się zakomunikować swoich spostrzeżeń. Jak wtedy mógł poczuć się Remi? Nie wydawał się jednak szczególnie przejęty słowami organizmu płci żeńskiej.

  Zaś kiedy na trawie Leo i Remi sobie leżeli, to Remi nagle położył głowę na brzuchu Lea. Wówczas zaś jasnowłosy przyjaciel odsunął się od Remiego, bo nie chciał, aby ten na nim leżał. Inni widzieli wszystko. I znowu Remi się położył na ciele przyjaciela - tym razem na plecach Lea. W końcu zrezygnowany Remi położył się z dala od przyjaciela - nie leżał już na nim. 

  Pamiętam, jak przed szkołą dwóch uczniów dokuczyło Leowi i któryś z chłopców nazwał go ciotą. Tak więc rówieśnicy Lea i Remiego przejawiali różne postawy wobec ich prezentowanej więzi. Uzewnętrzniała się ona dla niektórych uczniów placówki jako niemęska oraz niestandardowa, wykraczająca poza akceptowane przez chłopaków ramy. 

  Leo, tak traktowany przez innych, odczuwał smutek, był przygnębiony. Z powodu takiej presji grupy, rówieśników szybko Leo osłabił swą relację z Remim. Nie było już pomiędzy nimi tak, jak jeszcze niedawno... A przecież po szkole Leo mógłby z Remim przyjaźnić się tak samo intensywnie, jak dotychczas (w tajemnicy oczywiście). Ale Leo takiej postawy przyjaznej nie zechciał przyjąć. Wydawał się więc Leo pozbawiony elastyczności zachowania, nierelatywny, kategoryczny, zanadto wąski w swym myśleniu oraz w działaniu. Taka wąska, nieelastyczna postawa młodzieńca sprzeciwiała się logice i racjonalności, zdrowemu rozsądkowi.

  Pewnego razu, gdy obaj (Remi i Leo) spali w jednym łóżku, to Leo przeszedł na posłanie na podłodze, tak aby nie spać w jednym łóżku ze swym przyjacielem. Coś się zmieniło toteż. Lecz okazało się, że Remi przyszedł na posłanie do Lea, aby z nim spać. Wkrótce potem - rano - rozdrażniony Leo zaatakował Remiego, rzucił się na niego, bo ten leżał z nim na posłaniu. Zdenerwował się gość w domu, ponieważ definitywnie pragnął osłabienia relacji z goszczącym go nastolatkiem. Wywiązała się szarpanina, niby bójka. W jej następstwie Remi, zasmucony, wrócił do swojego łóżka. Żal mi go wtedy było wielce.

  Potem do łazienki, gdzie przebywał Remi - biorący prysznic, podeszła mama. Zaniepokoiła się ona faktem, że jej syn zamknął się w łazience. Oznajmiła mama Remiego do Lea, że jej synek zamknął się w pomieszczeniu na klucz. To zatem stanowiło coś mogącego wywołać u mamy chłopczyka pewien niepokój.

  Natomiast podczas wspólnego śniadania z rodziną - z mamą i ojcem, i jeszcze z Leo, Remi był przygnębiony, smutny, on płakał. Na pytanie ojca, dlaczego płacze, oznajmił, że boli go brzuch, lecz w istocie nie to stanowiło przyczynę jego płaczu. Z Leo Remi nie chciał blisko jechać na rowerze, Remi Lea wyprzedzał. Przykro było patrzeć, jak bardzo Remi cierpiał psychicznie z powodu odrzucenia przez Lea, z powodu osłabienia pomiędzy nimi relacji. Nie od razu jednak Remi popełnił samobójstwo. Wydawało się, iż pragnie on dać Leowi jeszcze szansę/szanse... Z drugiej jednakże strony nie stosował wobec Lea gróźb - Remi nie zagroził przyjacielowi, że zabije się, jeśli nie będzie pomiędzy nimi tak jak dawniej/tak a siak... Bez ostrzeżenia Remi popełnił wkrótce samobójstwo. Nie zostawił nawet listu pożegnalnego/samobójczego - jak wiadomo z filmu, mama chłopca szukała takiego dokumentu - po śmierci swego synka.

  Oto Leo dalece ograniczył styczność z Remim, jednak nadal się z nim kontaktował. Nadal Leo chciał się przyjaźnić z Remim, ale według innych, nowych zasad (nie do przyjęcia, nie do zaakceptowania przez ogromnie wrażliwe, zanadto przejmujące się, zbytnio przeżywające dziecko). Oto Leo zaczął grać w hokeja, zaprzyjaźnił się z nowym kolegą, przebywał z rówieśnikami. A od wrażliwego Remiego się wyraźnie odseparowywał, osłabiał z Remim kontakty. Według mego osobistego przekonania, Leo okazywał samolubną, egoistyczną postawę - pragnąc akceptacji przez innych, nie przejmował się bowiem odczuciami i cierpieniami Remiego. Doprawdy, Leo powinien wykazać odpowiednie: wyrozumiałość i łagodność, takt względem swego wrażliwego przyjaciela. Doprawdy, marny był z Lea przyjaciel... Dziwię się szczerze, że Remi tak go uwielbiał...

  Pewnego razu Remi przyszedł, aby zobaczyć, jak Leo gra w hokeja. Lecz Leo nie był tym zachwycony, Leo zapytał Remiego, czemu ten przyszedł. Ewidentnie, niedawna, jakże zażyła relacja pomiędzy nastolatkami uległa poważnemu pogorszeniu, zachwianiu - nie było to jednak winą Remiego, lecz celowo relację pogarszał Leo - mu zależało bowiem na szacunku otoczenia rówieśniczego. Z kolei Remi nie przejmował się opiniami otoczenia. Dlatego Leo, a nie Remi, wydaje się troszkę negatywnym bohaterem w rozpatrywanym filmowym dziele. 

  Remi chciał ponownie zbliżyć się do ulubieńca Lea, odnowić/polepszyć z nim relację, jednak Leo wyraźnie stał się oziębły, oschły dla swego przyjaciela. Odnowy relacji nie pragnął jasnowłosy chłopiec, stanowczo nie. Nie chciał Leo powrócić do wcześniejszej, pierwotnej relacji - do jakże głębokiej przyjaźni z Remim. Leo już nie spał u Remiego. To co dawne, między nimi, kresu dobiegło. Prysło. Nastąpił kres tak wielkiej zażyłości pomiędzy rzeczonymi bohaterami filmu: „Blisko”, w jakim występuje motyw samobójstwa.   

  Pewnego razu Leo - już bez Remiego - pojechał do szkoły na rowerze. Więc Remi przed budynkiem szkoły kolegę zapytał z wyrzutem, dlaczego go nie było, gdzie był, a ten odpowiedział, że zjadł wcześniej śniadanie i wyjechał. Smutny i zdenerwowany Remi stwierdził, że Leo zawsze na niego czekał. Po czym Remi rozpłakał się i zaatakował Lea. Zaraz chłopcy rozdzieleni zostali. 

  Impulsywny Remi zaatakował Lea w geście rozpaczy, przejawił on nader intensywną reakcję. Remi nie mógł się uspokoić po rozdzieleniu, nadal płakał i wyrywał się. Wrażliwa ta postać płci męskiej potrzebowała wtedy intensywnej pomocy, w tym pomocy pedagoga-terapeuty, psychoterapii oraz pomocy lekarza psychiatry. Ale takowej pomocy chłopcu nie udzielono... Nie zauważono pewnych symptomów, świadczących o możliwości popełnienia samobójstwa przez chłopca w bliskiej przyszłości.

  Przed szkołą Leo trzymał się z innymi chłopcami. Z kolei w klasie można było zobaczyć, że Leo nie siedzi już w jednej ławce z Remim, ale ze swoim nowym kolegą siedzi Leo, z którym gra w hokeja. Remi ogromnie cierpiał z powodu odrzucenia, odtrącenia przez Lea. Nie potrafił sobie znaleźć innego ulubieńca, serdecznego przyjaciela/kolegi. Nie potrafił zaadaptować się do nowej sytuacji społecznej, w jakiej go Leo postawił. Proces samobójczy u biednego, choć infantylnego, nastoletniego chłopaka postępował kolosalnie szybko. A ostatnim ogniwem tegoż przykrego procesu okazała się śmierć (kres wszystkiego dla konkretnej persony)...

  Alarmująco nieco wyglądało, jak Remi nie przybył pojechać na szkolną wycieczkę. Choć z drugiej strony mógł z niej zrezygnować, miał przecież takie prawo. Kiedy odczytywano listę obecności w autokarze, to Remiego nie było. Podczas podróży powrotnej - w pojeździe - opiekunowie wycieczki dzięki telefonicznej rozmowie dowiedzieli się o śmierci chłopczyka. Po przyjeździe na teren szkoły wehikułu nakazano, aby dzieci przyszły do sali gimnastycznej, wraz z rodzicami. Tam oto miano poinformować wszystkich o śmierci młodego organizmu. Jednak już w autobusie mama Lea powiedziała synowi, że Remiego już nie ma... Było to dla niej trudne powiedzieć o tym swojemu dziecku. O samobójstwie kogoś nie jest łatwo mówić... Czy też rozmawiać...

  Wkrótce potem w szkole zorganizowano specjalne spotkania dla klasy Remiego. Oto na jednym z nich dzieci mówiły o swoich emocjach, na innym zaś spotkaniu klasowym wspominały młodego samobójcę. A zatem kres egzystencji ucznia wywołał określone reakcje ze strony szkoły. Szkoła musiała stosownie zareagować.

  Działanie samobójcze Remiego nastąpiło w łazience. A widocznym następstwem tego okazały się uszkodzone drzwi do tegoż pomieszczenia. Oto próbowano dziecko ocalić. Wyłamano zamek drzwiowy - a był to znak, że stało się coś dziwnego, niecodziennego w przestrzeni domowej, w jakiej jeszcze chwilę temu normalnie przebywał i funkcjonował żyjący Remi. Nie wiadomo dokładnie, co uczynił chłopiec, ażeby umrzeć. Nie wiadomo, jaką metodę śmierć przynoszącą on zastosował, czy/jakich narzędzi do swego działania suicydalnego on użył. Jednak jego samobójcza próba przyniosła mu unicestwienie. Zatem dokonana przez zdeterminowanego chłopca próba samobójcza cechowała się letalnością. Stanowiła celowe oraz efektywne działanie dziecięce.

  Najbliżsi Remiego próbowali jakoś normalnie funkcjonować po jego śmierci. Lecz oto jego mama i tata w zwyczajnych sytuacjach społecznych pogrążali się nagle w rozpaczy, byli smutni, przeżywali śmierć dziecka, chociaż przed chwilą zachowywali się normalnie przy ludziach, uprzejmie, serdecznie. A więc pojawiały się u nich wybuchy rozpaczy, związane z żałobą po dziecku. Ale to zrozumiałe. Rodzice przeżywają, gdy ich potomstwa kończą swe żywoty. Pojęcie żałoby jest mi dobrze znane. Jestem ja wybitnym znawcą suicydologii oraz pedagogiki terapeutycznej.  

  Leo również próbował normalnie żyć, jakoś normalnie funkcjonować po samobójstwie swego niedawnego przyjaciela. On wykonywał różne aktywności. Życie jego dalej trwało. Wręcz pogrążył się w wirze pracy. Ale cały czas dręczyło go poczucie winy. Leo mniemał, że to przez niego wrażliwy przyjaciel odszedł z tego świata.

  Pod koniec filmu, gdy Leo rozmawiał w samochodzie z mamą zmarłego dziecka, to powiedział jej, że to przez niego Remi umarł, że to jego wina. Leo wyznał mamie Remiego, że przyjaciela odtrącił... I tak było w istocie. Było to przecież prawdą. Oto, gdyby Leo był bardziej dla Remiego wyrozumiały, bardziej łaskawy, gdyby nie emanował wobec przyjaciela taką nową oziębłością, takim nowym chłodem, to wówczas Remi dalej by żył. Nic przecież nie stało na przeszkodzie, ażeby Leo z Remim w ukryciu, w tajemnicy przed rówieśnikami, środowiskiem społecznym nastolatków dalej się głęboko, intensywnie przyjaźnili. Jednak postać nieelastycznego Lea skonstruowana została zerojedynkowo. 

  Obecny w filmie „Blisko” motyw samobójstwa sprawił mi wiele smutku. Nie był ten motyw jednak zbytnio rozbudowany. Szczegółom samobójstwa chłopca nie poświęcono w filmie odpowiednio wiele uwagi. Nie podano na temat samobójstwa dziecka podstawowych informacji, szczegółów. Płakałem na tym filmie. Bardzo smutne było dla mnie, iż kochany Remi położył kres swojej egzystencji krótkiej poprzez akt samobójstwa. Płacz u mnie wywołała gra na klarnecie Remiego oraz muzyka następująca po filmie - podczas emisji końcowych napisów. Film: „Blisko” figuruje jako wzruszający, tak ja uważam. Wzrusza ów film ze względu na obecny w nim właśnie motyw samobójstwa dziecka. Więcej niż raz ten film obejrzałem.

  Tak młody człowiek zakończył swe życie... Owszem, Remi był zbyt wrażliwy. Tak. Cierpiał na jakieś zaburzenia psychiczne - bez wątpienia. Zwykłe odtrącenie przez przyjaciela, jako czynnik psychologiczny/silny stresor, popchnęło go do samozagłady. Jednak ja uważam, że dla Remiego Leo powinien być znacznie bardziej wyrozumiały, Leo nie powinien Remiego tak odtrącić. Gdyby bowiem Leo nie zachowywał się źle, tak szorstko, tak ozięble w stosunku do przyjaciela, to Remi dalej by żył... Czyż to nieprawda? I odtrącenie przyjaciela nastąpiło kolosalnie szybko, a nie małymi kroczkami, tak aby odrzucony mógł się jakkolwiek przyzwyczaić do nowego stanu rzeczy, jakoś zaadaptować. Odtrącenie Remiego przez Lea stanowiło dla tego pierwszego poważny stresor, czynnik wyzwalający dążenie do śmierci (w tak zwanym procesie samobójczym). I nic nie pomogły tutaj czynniki ochronne/chroniące/protekcyjne, takie jak: dobre kontakty z rodziną Remiego - z mamą, tatą, czy stopień zamożności familii drogiego nastolatka. Remi zdecydował się zakończyć swe życie. A to wielce przykre. Ponieważ w filmie nie wdrożono wobec Remiego żadnej pomocy pedagogicznej, psychologicznej czy lekarskiej, to od Lea w zasadzie zależało, czy Remi popełni samobójstwo, czy nie... Dlatego w konstrukcie motywu samobójstwa Remiego postać Lea okazała się tak kolosalnie ważna.

  Analizowanie motywu samobójstwa w filmowym dziele, w jakimś dowolnym, aczkolwiek adekwatnym tekście kultury potrafi wywołać u badacza smutek, wzruszenie, jak i przygnębienie... Motyw samobójstwa dziecka stanowi w odbiorze potwornie trudny.


















Zastosowanie terapii pedagogicznej wobec dziecka z myślami/dążeniami samobójczymi - na przykładzie Remiego - bohatera filmu „Blisko” (2022, reżyseria: Lukas Dhont) - Patryk Daniel Garkowski

 


https://ebookpoint.pl/ksiazki/zastosowanie-terapii-pedagogicznej-wobec-dziecka-z-myslami-dazeniami-samobojczymi-na-przykladzie-r-patryk-daniel-garkowski,s_025h.htm

Motyw samobójstwa dziecka w filmie „Blisko” (2022, reżyseria: Lukas Dhont) - Patryk Daniel Garkowski

 


https://ebookpoint.pl/ksiazki/motyw-samobojstwa-dziecka-w-filmie-blisko-2022-rezyseria-lukas-dhont-patryk-daniel-garkowski,s_025g.htm

wtorek, 14 stycznia 2025

Charakterystyka Marka Thorna - bohatera filmu: „Damien: Omen II” (1978, reżyseria: Don Taylor, Mike Hodges) - Patryk Daniel Garkowski

Charakterystyka Marka Thorna - bohatera filmu: „Damien: Omen II” (1978, reżyseria: Don Taylor, Mike Hodges) - Patryk Daniel Garkowski

  W tejże charakterystyce chciałbym przedstawić jednego z bohaterów filmu: „Damien: Omen II” (1978, reżyseria: Don Taylor, Mike Hodges), mianowicie: Marka Thorna. Owy nastoletni chłopiec okazuje się postacią ciekawą, mężną i dzielną. Tę postać pozytywną ja uznałem za godną opisania. Doprawdy szkoda, że Mark Thorn został przez Damiena uśmiercony! 

  Mark Thorn miał szare oczy i jasnobrązowe, średniej długości włosy. Przez nieubłagane, determinujące geny ów młody człowiek obdarzony został łagodnymi, delikatnymi rysami twarzy. Młodzieniec cechował się szczupłą sylwetką. Nie brakowało mu urody. 

  W filmie nie wskazano, w jakim dokładnie Mark był wieku; możliwe jednak, że młodzieniec ten miał około lat trzynastu. Na taki około wiek wskazuje wygląd twarzy opisywanego bohatera pozytywnego.

  Ojcem Marka był Richard Thorn, macochą zaś Anna (służebnica szatana, która cały czas skrycie chroniła antychrysta Damiena). Oto zarówno z ojcem, jak i z przybraną matką Mark miał dobre, poprawne relacje. Mark wychowywał się w bardzo bogatej familii. Richard zarządzał podmiotem: Thorn Industries i zajmował wysoką społeczną pozycję. Niczego toteż Markowi nie brakowało. Wydawało się, iż ten chłopiec wzrastał w doskonałych warunkach. Z pewnością nie narzekał on na braki w zaspokajaniu potrzeb.

  Mark miał także ciocię Marion - starszą panią, za którą nie przepadał i którą raczej uważał za dziwaczkę. Podczas rozmowy z Damienem w samochodzie Mark stwierdził, że jego ciotka jest okropna. Również nie spodobała się Markowi lawendowa woń perfum, aplikowanych przez starszą kobietę. Oto ojciec musiał Markowi przypomnieć o pożegnaniu się z ciocią, gdyż chłopak wcześniej tego sam z siebie nie uczynił. Drogi Mark nie rozmawiał z ciocią chętnie, mimo że Marion zdawała się Marka lubić, darzyć go sympatią, życzliwością. Co ważne, w rozmowie z Markiem ciocia Marion zauważyła, że ten bez przerwy biega za kuzynem Damienem. Wtedy zaś Mark oznajmił cioci Marion, że Damiena lubi (ujawnił zatem swój przyjazny stosunek do kuzyna). Starsza pani natomiast uważała, że Damien ma na Marka zły wpływ. Pragnęła ona rozdzielenia obydwu młodzieńców. Jak  wiadomo, ciocia Marion poprosiła Richarda, aby ten zabrał Marka i jego kuzyna z wojskowej akademii i wysłał ich do szkół osobnych. Rzekła ona, kierując swe słowa raczej do Richarda niż do Anny, iż Damien ma fatalny na Marka wpływ. Ale prośby starszej pani nie spełniono. Chłopcy dalej mogli ze sobą przebywać...

  Kuzynem Marka był Damien. Tych dwóch chłopców łączyła do pewnego czasu bardzo silna, zażyła, braterska relacja, więź. Choć byli to zaledwie kuzyni, to jednak traktowali się niczym rodzeni bracia. Mark bardzo Damiena lubił, tak samo Damien ogromnie lubił Marka. 

  Kiedy Damien, dowiedziawszy się o swej naturze, że jest antychrystem/synem szatana, wybiegł z akademii, to dostrzegł go Mark i zapytał, co się stało. Potem zaś - jak obaj chłopcy przebywali już w łóżkach, to Mark wyraził zaciekawienie, dokąd Damien wtedy pobiegł. A zatem Mark martwił się o Damiena i wykazywał względem swego kuzyna troskę, postawę troskliwą. Martwienie się o kogoś stanowi coś dobrego i miłego. Oto więc Mark był empatyczny, przyjacielski i opiekuńczy. Nie ignorował zachowań swego kuzyna.

  Z drugiej jednak strony Mark odrzucał zło, niegodziwość. Wobec zła przejawiał on niemożliwą do przezwyciężenia, nieprzepartą niechęć. Nie mógłby on ramię w ramię kroczyć z synem szatana, realizować osobistych, egoistycznych celów antychrysta. Mark był w tej kwestii nieugięty, stanowczy. Do zalet jego charakteru należy zaliczyć prawość. 

 Oto pozytywny stosunek poddanej tu charakterystyce postaci do Damiena skończył się, kiedy Mark poznał prawdziwą naturę swego kuzyna, gdy Mark dowiedział się, że jego kuzyn to zła istota - antychryst/szatański syn. Zrozumienie owej prawdy wprawiło Marka w przerażenie oraz w strach, lecz także, moim zdaniem, we wściekłość. Przyjaźń obydwu chłopców wówczas prysła niczym mydlana bańka. Uległa kresowi bezpowrotnemu. A ponieważ Mark nie chciał się przyłączyć do syna szatana (tym samym zachowując godność i okazując taką postawą bez wątpienia męstwo, dzielność), to wówczas Damien uśmiercił niedawnego przyjaciela w nadnaturalny sposób - oto nagle Markowi pękł tętniak w głowie/pękły mu naczynia krwionośne w główce i umarł on straszną śmiercią. W tak młodym wieku jego egzystencja kresu dobiegła... A był to człowiek młody i zdrowy... Destrukcja dokonana w głowie ofiary, stanowiąca akt magiczny, pozbawiła Marka Thorna życia.

  Zanim jednak tak wielce smutny los nastolatka spotkał, zanim Mark umarł, to uczył się w szkole, był on zwyczajnym chłopakiem - pochodzącym z bogatej familii. Tyle  rozpościerało się przed nim możliwości, perspektyw... Warto, abym teraz opowiedział na temat edukacji owego dziecka, ponieważ stanowi to ważny egzystencjalny aspekt w życiu rzeczonego bohatera, poddanego przeze mnie charakterystyce dogłębnej. 

  Młody Thorn uczył się wraz z Damienem w wojskowej szkole - w Akademii Davidsona (Davidson Military Academy). Panował tam wojskowy dryl, który nie każdemu dziecku/nastolatkowi/mężczyźnie by pasował. W placówce owej ojciec oraz dziadek Marka byli kadetami. Świetlana, piękna, dobra przyszłość mogła czekać drogiego młodzieńca... Prestiżowa Akademia Davidsona zapewniała doskonałe wojskowe wykształcenie.

  Ja pamiętam jedno ważne zdarzenie w przestrzeni szkolnej owej Akademii, które pragnę tutaj teraz przytoczyć. Oto więc, gdy jeden z uczniów prestiżowej Akademii Davidsona - Teddy obraził Damiena, jego rodzinę, to Mark uderzył owego chłopca-agresora. Stanął zatem w obronie Damiena, ale niewłaściwie, bo zastosował fizyczną przemoc. Wtedy to Mark okazał impulsywność. Lecz raczej nie umiał się dobrze bić Mark, ponieważ Teddy - zanim użył Damien wobec niego magii - pokonał Marka, znajdował się na nim/na nim siedział. Kiedy zaś Damien użył magii wobec Teddy'ego, to Mark, widząc zaistniałe nadnaturalne zdarzenie, ukazał zdziwienie na twarzy swojej. Lecz wtedy jeszcze nie rozpoznał prawdziwej natury swego pozbawionego serca, bezlitosnego kuzyna. Aż tak bardzo inteligentny Mark najwidoczniej nie był. Jednak o jakimś jednym, dziwnym sygnale łatwo zapomnieć, łatwo taki znak odsunąć w mroki niepamięci. Dalej, w dalszym ciągu Mark chętnie komunikował się z tajemniczym Damienem, ich przyjaźń wciąż trwała. To byli dalej przyjaciele. W przeciwieństwie do Damiena jego kuzyn nie posiadał żadnej mocy. 

  Drogi Mark umiał grać na trąbce, co zademonstrował, kiedy uczestniczył wraz z innymi członkami społeczności szkolnej w uroczystym pochodzie w przestrzeni Akademii Davidsona. Oprócz zaś tego wysportowana była z niego persona. Chłopiec dobrze sobie radził z bieganiem. Zresztą, od ucznia wojskowej placówki należałoby wręcz oczekiwać wysokich umiejętności sportowych, fizycznych predyspozycji. Toteż szczupły Mark Thorn cechował się fizyczną sprawnością, a prócz tego umiał on grać na instrumencie muzycznym - na trąbce. Ale nie wydawał się on kimś nadprzeciętnym lub wybitnym, o nie.

  Pewnego razu Mark podsłuchał rozmowę jakiegoś przybyłego pana z Richardem (tatą Marka). Podsłuchawszy konwersację gościa z ojcem, Mark zrozumiał, pojął, że Damien to syn szatana, zrodzony przez szakala, iż to zły antychryst. A potem Mark przeczytał w łóżeczku fragment Biblii. Nieuchronnie zbliżał się kres jego żywota. Mark nie okazywał wtedy spokoju. Nie przyjął ze spokojem uzyskanej wiedzy na temat Damiena. Dowiedzenie się, iż Damien stanowi wcielenie zła, że to szatańskie stworzenie, wywołało w Marku silne emocje, jakich nie potrafił skryć czy wyłączyć. Nastolatek nie potrafił zupełnie zignorować prawdy, o prawdzie kompletnie zapomnieć. U Marka Thorna pojawiło się mocne napięcie nerwowe. Być może nawiedził go psychiczny kryzys.

  Następnego dnia Mark poszedł samotnie na spacer (może aby to wszystko sobie przemyśleć?). I wtedy do Marka doszedł/dołączył Damien. Mark nie chciał rozmawiać z kuzynem, odszedł od niego. W końcu Damien, idąc za Markiem, znowu przy nim był. Wtedy to wywiązała się dramatyczna konwersacja. Oto Mark powiedział, że wie, kim jest Damien. Przedstawiony w tejże charakterystyce bohater pozytywny wydawał się przestraszony, przelękniony, trwogą dotknięty. Z kolei Damien oznajmił, że Mark jest dla niego jak brat i że go kocha. Ale Mark odparł, że bestia nie ma brata i żeby nie nazywał go bratem Damien. Jakże wymownie to o Marku świadczyło! Mark jednocześnie był przerażony i wściekły, zdeterminowany, stanowczy i nieugięty. Oto syn szatana chciał, aby Mark się do niego przyłączył, lecz kuzyn absolutnie tego nie chciał. Mark nie życzył sobie z Damienem kroczyć po niewiadomej i mrocznej ścieżce przyszłości. Proszenie przez Damiena nic tutaj nie wskórało, niczego nie dało. 

  Oto więc nasz prawy, nieustępliwy, mężny, dzielny bohater nie chciał przyłączyć się do Damiena, zaakceptować jego szatańskiej natury. I to dlatego kochanego, drogiego nastolatka spotkał los straszliwy, makabryczny. A jakiż dokładnie to los? Otóż wówczas, nagle Mark złapał się za głowę, krzyczał, po czym umarł. Najwidoczniej jakiś tętniak mu pękł w główce, destrukcji uległy delikatne struktury anatomiczne mózgowia dziecka - takiej to krwawej magii użył przeciwko Markowi nikczemny, bezlitosny i niegodziwy Damien. Zbuntowany został ukarany. Brak posłuszeństwa potrafi zrodzić gniew nad wyraz koszmarny.

  Zaimponowało mi męstwo Marka. Sprzeciwstawił się on bowiem złemu, okrutnemu Damienowi, mimo że pewnie spodziewał się możliwej konsekwencji swojej postawy, swej odmowy. No bo przecież Mark (będący ofiarą) musiał spodziewać się, że odmawiając Damienowi, może zostać zgładzony. Lecz nie zechciał się on przyłączyć do złego szatańskiego syna. Przez swój brak podporządkowania przestraszony, kochany, nastoletni Mark został przez okrutnego Damiena błyskawicznie uśmiercony. Toteż chłopczyk Mark Thorn był prawy, nieustępliwy, stanowczy oraz dzielny. 

  Myślę, że Mark to ciekawy, dobry, pozytywny bohater filmu: „Omen II”. Wielka to szkoda, że postać ta została uśmiercona przez nikczemnego Damiena. Gdyby jednak Mark przyłączył się do Damiena, gdyby szedł z antychrystem ramię w ramię, gdyby wraz z Damienem kroczył po niewiadomej ścieżce przyszłości, to mógłby pewnie pożyć znacznie dłużej. Może jeszcze wiele, wiele lat? Nie wiadomo. Jednakże Mark nie chciał być zły, nie pragnął przyłączyć się do negatywnej, złej postaci. Uświadomienie zrodziło sprzeciw, bunt. Uświadomienie rozerwało na strzępy, zmiażdżyło, rozdeptało niedawną przyjaźń jakże głęboką. Za postawę Marka należy mu się wielka pochwała. Oto wykazał się kochany, drogi Mark prawością, heroizmem, bohaterstwem, nieugiętością, stanowczością. Niezwykle mi jego postawa przedśmiertna zaimponowała. Młody ten człowiek nie okazał słabości. Damienowi nie uległ. Z odwagą wystąpił przeciwko szatańskiej istocie, która umiała czarować, wykorzystywać magię w złych, morderczych celach. 

  Z pewnością Mark Thorn okazuje się postacią tragiczną, ponieważ tego chłopca spotkał doprawdy straszny los, gdyż został on postawiony w sytuacji stycznościowej z Damienem. Chłopców nie rozdzielono. Ciotki nie posłuchano. Chłopcom pozwalano na ciągłe wzajemne kontakty, na interakcje wzajemne. Odseparowanie Marka od Damiena mogłoby uchronić tego pierwszego od śmierci. Lecz Mark umarł. I nie został wskrzeszony, przywrócony do żywych przez jakąś nieznaną siłę. Mark nie zechciał pogodzić się z prawdziwą naturą kuzyna i mu ulec, podporządkować się owemu szatańskiemu synowi i to właśnie dowodzi u Marka Thorna, zło potępiającego, bohaterstwa, dobroci oraz prawości. Tragizm postaci Marka wyraża się między innymi w tym, że dobro, prawość, brak jego zgody na podporządkowanie się szatańskiemu pomiotowi zostały ukarane straszną śmiercią. Toteż Mark Thorn to bohater tragiczny.