piątek, 28 lutego 2025
czwartek, 27 lutego 2025
środa, 26 lutego 2025
Kisielek o wiśniowym smaku - Patryk Daniel Garkowski
Kisielek o wiśniowym smaku - Patryk Daniel Garkowski
Kisielek, kisielek,
mniam, mniam, mniam.
Czerwony, czerwony, tak, tak, tak.
Właśnie spożywam słodki kisielek,
co jest czerwony jak słodkie czereśnie.
Ów kisielek to mój deserek!
To jest deserek, deserek, deserek.
To mój deserek, deserek, deserek.
Kisielek, kisielek,
ajajaj.
Czerwony, czerwony, tak, tak, tak.
Lecz myślę sobie, że jest za słodki!
Gdy go zjem sobie, napiję się wody,
wody, wody albo herbatki.
Ten kisielek nie jest doskonały!
Ów kisielek nie jest doskonały,
gdyż jest za słodki ów deser kochany!
Kisiel, kisielek jest za bardzo słodki!
Im dłużej go jem, tym jest bardziej okropny!
Kisielek, kisielek czerwony, czerwony
jest w mym mniemaniu stanowczo za słodki!
Dlatego jestem niezadowolony!
Wolałbym deser stanowczo mniej słodki!
Kisielek, kisielek,
ajajaj.
Czerwony, czerwony, cza, cza, cza.
czwartek, 20 lutego 2025
poniedziałek, 17 lutego 2025
Kłótnia inteligentnych domowych sprzętów - Patryk Daniel Garkowski
Kłótnia inteligentnych domowych sprzętów - Patryk Daniel Garkowski
W mądrym domku,
z mądrymi sprzętami,
raz wybuchła
kłótnia straszliwa.
Kłóciły się sprzęty.
Kto najważniejszy?
Kto z nich najlepszy?
Któż najładniejszy?
Zaś były to takie techniczne obiekty:
żelazko,
odkurzacz,
toster,
lodówka,
do włosów suszarka,
mikrofalówka.
Mogłyby kłótni sobie oszczędzić!
Po co się kłócić?
Marnować dźwięki?
Zasyczało hardo żelazko:
„Ze mnie najlepsze w tym domku cacko!
Ubranka prasuję
i robią się schludne.
Ja wyprasuję
każdą koszulkę,
zbroję rycerską,
twardą kolczugę!”
„Ech, niech pan lepiej nie blefuje!
To są bezsprzecznie bzdury wierutne!” -
wzburzył się troszkę pan toster,
łgarzowi posłał spojrzenie groźne.
Zaś pan żelazko kontynuuje:
„Nigdy nie wpadam w żarliwą furię!
Ubranka przeróżne dobrze traktuję.
Gdy za gorąco, to protestuję!
Chronię ubranka,
ubrań pilnuję.
Mogę się prędko, szybko wyłączyć,
by nie wywołać strasznej pożogi!
Dogadzam ja różnym ubrankom wybornie.
Mojego tu braku się nie da przeboleć!”
„Proszę zamilknąć natychmiast!! -
brudami odkurzacz aż pryska -
Ja brudy okropne zasysam.
Ja pana tysiąckroć przewyższam!!”
„Ach, pana miejsce jest na podłodze!” -
odgryza się szybko wkurzony pan toster.
„Beze mnie żyjący w tym domku ludzie
trwaliby wiecznie w brudów kopule!!
Ja w tym domostwie cudnie króluję,
więc odnoś się
do mnie
z należnym
szacunkiem!!
ty głupcze!!
Autonomicznie po domku dryfuję,
ty wstrętny, obrzydły, stojący łobuzie.
Nie możesz poruszać się tak jak ja.
Ty musisz wiecznie na blacie stać.”
„Zamknij swoje usta brudne! -
toster słowa formułuje -
ja zapewniam tosty w trudzie,
świeżuteńkie i cieplutkie.
Twoje zaś usta są jak latryny.
Cię w mroku chowają nasi najbliżsi.
Ty jesteś jak jakiś chłopięcy ulicznik...
Ty jesteś wstydem dla cudnej techniki!
A ja jestem codziennie potrzebny.
Jestem ja zgrabny, czyściutki, piękny.
Codziennie tosty muszę wypluwać.
Uwagę gości ja w kuchni przykuwam.
Codziennie tosty muszę wypluwać -
od tego pupka moja napuchła!
Poświęcam się bardzo dla domowników.
Nikt z was mi nie dorówna!”
Mówi lodówka lodowatym głosem:
„Co za gamonie!
Ale z was wszystkich
sprzęty żałosne!
Ja jestem z was najważniejsza!
Ja jestem tu najpiękniejsza!
Tak! Tak!
Nie jest to przecież żadna nowina,
że ja was wszystkich tutaj przewyższam!
Schładzam,
ochładzam,
zmrażam
szybciutko.
A was cechuje
obrzydła gnuśność!
A GRRRRRRRR!”
„Co za maciora!
Co za tłuścioszka!” -
rzekła kuchenka
mikrofalowa.
„Każdego wroga zapraszam do środka,
pani kuchenko mikrofalowa!
Produkt zamrozić to żadna zbrodnia.
Jestem na pani słowa odporna!”
„Zamilcz, chłodziarko-zamrażarko! -
mówi suszarka do włosów kwaśno -
Ty w swojej główce masz tylko siano!”
(Suszarkę zżera być może zazdrość...)
Mówi suszarka do włosów raźno:
„Jestem posłuszna ludzkim rozkazom.
Dostarczam główkom przyjemną parność.
Ciepłem szafuję ja na bogato.
Każdy mnie w domku naszym docenia!
Dostarczam główkom ciepełka bezmiar!
Wyłączyć się mogę,
gdy tego trzeba...
Mogę spać błogo
jak leśny
drapieżca...
Nie dopuszczę do pożaru!
Bardzo piękny jest mój kadłub!
Jestem wśród was najważniejsza.
Ze mnie cudna suszareczka.”
Butnie oznajmia mikrofalówka:
„Dziś za daleko się pani posuwa!
Ależ mnie pani okropnie dziś wkurza!
Pani powietrze zasmradza, wzburza.
Pani doprawdy jest przepaskudna!
A przecież to ja
jestem tu
najważniejsza!
Ludziom pokarmy
prędziutko
ogrzewam!
Jestem od fal wybitną ekspertką!”
„A przy tym i straszną szelmą!” -
pan toster się wtrącił,
ekspertkę rozzłościł...
Kłóciły się sprzęty...
Kto najważniejszy?...
Kto z nich najlepszy?...
Któż najładniejszy?...
I nagle przemówił elektryczny palniczek:
„Przestańcie się kłócić, niech każdy zamilknie!
Z wszystkich was sprzęty są znakomite!
Wspaniałe!
Świetne!
Przefantastyczne!
Ach, bądźcie spokojne,
bo zaraz skisnę...
Ja nie chcę z wami wchodzić w polemikę.
Ja nie chcę wkraczać w tej kłótni gęstwinę.
Okropne są sprzęty tak jadowite!
Przedmioty takowe są wręcz obrzydliwe!
A przecież wszyscy ludziom pomagamy!
Życie im bardzo, bardzo ułatwiamy!
O komfort ludzi troskliwie dbamy.
Nie zadręczajmy się wcale kłótniami!”
Ten przemądry elektryczny palniczek
zapewnił w domku
przyjemną ciszę...
Kłócić się sprzęty od razu przestały
i już spokojnie sobie gruchały.
środa, 12 lutego 2025
Pan Pafnucy - Patryk Daniel Garkowski
Pan Pafnucy - Patryk Daniel Garkowski
W pewnej szkółce,
dla chłopców placówce,
pan Pafnucy
jest pielęgniarzem.
Męczą go chłopcy,
męczą potwornie,
wciąż niepokoją.
Do niego przychodzą.
„Dzień dobry, kochany panie Pafnucy,
ależ mam dzisiaj zmęczone stópki!
Chciałbym u pana się troszkę rozluźnić!
Na test z fizyki ja mogę się spóźnić...
Ja test z fizyczki mogę opuścić...
Proszę mi prędko wymasować stopy,
w przeciwnym razie będę wkurzony!
Ma to być masaż
dokładny,
gruntowny.
Jeśli nie będzie,
to będziesz zgnojony,
ty żałosny
gamoniu!
Czekają ciebie bolesne kopy!
I zastosuję mocny rękoczyn!
A STFUU!”
Ależ nie można na ludzi pluć!
Grzeczny chłopaczek na ludzi nie pluje!
Chłopaczek grzecznie się zachowuje!
„Ach, proszę pana, ach, proszę pana! -
już inne dziecię problem swój zgłasza -
Na mojej buzi wykwitł dziś pryszcz!
Ogromny,
czerwony
i rośnie mu pysk!”
Wnet inny chłopiec otwiera drzwi...
„Och, jak mnie mdli! Mocno mnie mdli!” -
oznajmia tenże nieletni zbir.
Ależ to są niegrzeczne mikroby!
To straszne łobuzy, paskudne łotry!
Każdy z nich pragnie być obsłużony...
A pan Pafnucy chce być pomocny!
Każdy z tych chłopców jest arogancki,
śmiały,
wulgarny,
zarozumiały.
Każdy ten przybysz jest wręcz koszmarny!
Potok tych chłopców jest nieustanny...
Każdy z tych chłopców
wkurza i drażni.
Każdy z tych chłopców
jest arogancki.
Każdy z tych chłopców
pana zamęcza.
Wolnego czasu
pan w pracy nie ma!
Praktycznie wcale,
praktycznie nigdy,
gdyż wciąż przychodzą
chłopcy niemili.
Bolesne, potworne grymasy...
Wymyślne rany...
Bolące wewnętrzne organy...
Bólu dorodne uprawy.
Wyjące, wrzące gniewem poczwarki...
Ach, doprawdy!
Szkaradni w swej arogancji...
Koszmarni,
zarozumiali,
wulgarni...
„Ach, drogi panie pielęgniarzu,
cierpię ja chyba na reumatyzm,
bo dzisiaj strasznie bolą mnie plecki;
czy może pan mi plecki wyleczyć?!”
„Ach, proszę pana, ach, proszę pana,
cierpię na straszny katar od rana!”
„Ja mam ogromne na stopach odciski!
Więc, panie Pafnucy, mi stopy ty wyliż!
Dla pana to będzie zaszczytna misja!
Wręcz gimnastyka
języka!”
„A ja dzisiaj na matmie sobie kichnąłem;
kichnąłem głośno, bardzo doniośle!
AAA PSIKKK!!”
Doprawdy, ci chłopcy są zdrowi i silni;
są oni niczym dorodne byki.
Depczą z ochotą butami larwy.
Dla Pafnucego są niełaskawi...
Twarze w grymasach
wciąż wykrzywiane...
Ich wielkie bóle -
z palców wyssane...
Nie chcą ci chłopcy przebywać na lekcjach -
wolą gabinet pana nawiedzać.
Czynią ci chłopcy różne błazeństwa.
Słusznie Pafnucy się na nich gniewa.
Tu nie ma co w bawełnę owijać:
sprawdzianów chłopcy pragną unikać...
Po korytarzach
się snują jak widma.
Z lekcji ci chłopcy
pragną wybywać.
Pana uwagę chłopcy absorbują.
Męczą go wielce i irytują.
„Ach, panie Pafnucy,
dziś strasznie ja zmarzłem!
Cały dygoczę!
Czuję się marnie!
Czy ciepły kocyk od pana dostanę?!
Aby skończyły się me męczarnie...
Przeleżałbym tutaj, w pana gabinecie,
aż mi się skończą paskudne dreszcze!”
Wciąż tu przychodzą chłopców kohorty,
a pan Pafnucy ma pracy dosyć.
Biorą go chłopcy w ciężkie obroty;
wciąż go nękają te podłe mikroby.
Zaś pan Pafnucy chce być pomocny,
chce się o chłopców właściwie troszczyć.
Lecz jak się tutaj o chłopców troszczyć,
kiedy są oni tak wstrętni, podli?!
Pan Pafnucy jest strudzony.
Chłopcy paskudni go biorą w obroty.
Chodzi przy nich przygarbiony.
On przez chłopców jest dręczony.
On przez chłopców jest gnębiony.
Chłopcy biorą go w obroty.
Chodzi przy nich przygarbiony,
pełen lęku i skulony.
W każdym momencie kopniak mu grozi.
A jakiś chłopaczek niedawno go pobił!
I musiał Pafnucy wylizać mu stopy!
Śmierdzące, spocone, o smaku słonym.
„Panie Pafnucy - mówi chłopaczek -
jeszcze kolejny nieletni natręt -
czy ma pan może czekoladę?
Pytam, bo dziś
nic nie jadłem
na śniadanie...”
„Ach, proszę pana, ach, proszę pana -
już inny chłopiec kłopot swój zgłasza -
Ja chyba na stopie posiadam kurzajkę,
czy wzrokiem kochany pan ją ogarnie?”
Inny młodzieniec wszedł z papierosem,
buty on wielce miał wysłużone,
podeszwy błotem miał ozdobione:
„Panie Pafnucy, panie Pafnucy,
niech pan wyliże me brudne buty!
Zwłaszcza podeszwy mego obuwia” -
po czym ten chłopczyk na pana spluwa.
STFUUU!
Butem on zmiażdżył
swego papierosa.
Pielęgniarzowi
zasadził
kopa.
Ach, pan Pafnucy ze strachu dygocze,
wielką odczuwa psychiczną boleść.
Dosyć!
Już dosyć.
Dosyć ciągłego lizania!
Dosyć gnębienia!
I masowania!
Koniec z lizaniem
podeszw obuwia.
Koniec z lizaniem
butów zabłoconych.
Koniec z wąchaniem
skarpet śmierdzących.
Koniec z lizaniem
stópisk spoconych.
Koniec lizania
dłoni chłopięcych,
zranionych
od białego papieru,
krwią szkarłatną
lekko broczących.
Pan Pafnucy zrezygnował z pracy!
Przestał on być pielęgniarzem szkolnym.
Dosyć miał tych podłych poczwarek.
To przecież istoty niereformowalne...
czwartek, 6 lutego 2025
Piosenka o morderczej, galaretowatej Plazmie - Patryk Daniel Garkowski
Piosenka o morderczej, galaretowatej Plazmie - Patryk Daniel Garkowski
Plazma, Plazma, Plazma, o nie!
Zwiększać rozmiary swoje chce.
Działa na ludzi jak hiperkwas,
Rozpuszcza ofiary, ajajaj.
Plazma, Plazma, aja, jaj.
Plazma ludzi zabija.
Plazma straszliwa, galaretowata.
Plazma mordercza i bardzo straszna.
To substancja wielce żrąca,
Biedne ofiary wypalająca.
Zwiększa wciąż, stale swoje rozmiary.
Może się przemieszczać ciasnymi rurami.
Plazma, Plazma, aja, jaj.
Plazma ludzi zabija.
Plazma, Plazma śmiercionośna,
Plazma mordercza i bardzo groźna.
Plazma, Plazma galaretowata.
Plazma straszliwa i śluzowata.
Plazma obrzydła, ble, ble, ble.
Plazma mordercza już zbliża się!
Plazma pełza, pełza, sunie.
W różne miejsca się pakuje.
Plazma, Plazma wlewa się,
Ona się przelewa, ojejej.
Ona zasysa swoje ofiary.
Porywać ludzi może wypustkami.
Robi się z jej ofiar marmolada.
Robi się z jej ofiar miękka zaprawa.
Plazma zasysa swoje ofiary.
Kwasem potężnym ona ludzi trawi.
Zaś to wszystko trwa błyskawicznie.
Z jej ofiar prędko robi się kisiel.
Kisiel, kisielek, marmoladka.
Wnet ludzkie ciała kwasik wypala.
Gulasz lub kisiel z ludzi powstaje.
A Plazma głodna jest wciąż i stale.
Plazma, Plazma, aja, jaj.
Plazma ludzi zabija.
Plazma, Plazma śmiercionośna,
Plazma mordercza i bardzo groźna.
Plazma, Plazma elastyczna
Jeszcze większa się zrobiła.
Ludzi pochłania, am, am, am.
Plazma straszliwa, ajajaj.
Plazma, Plazma, Plazma zabójcza
Na początku była malutka.
Plazma, Plazma śluzowata.
Plazma galaretowata.
Pewien chłopaczek siedział w kinie,
Tam spędzał sobie miłe chwile.
Ale on trzymał brzydko swe nogi!
Niekulturalnie on je położył!
Tenże chłopaczek siedział w kinie,
Ale on umarł już za chwilkę,
Ponieważ Plazma go uśmierciła,
Ona go kwasem w kanałach strawiła.
Plazma, Plazma, aja, jaj.
Plazma straszna, sialala.
Plazma, Plazma śmiercionośna,
Plazma mordercza i bardzo groźna.
Gdzie się podział ów chłopczyk?
Gdzież jego ciało, gdzie jego nogi?
Gdzie jego dłonie, spocone stopy?
Ów biedny chłopiec szybko się stopił.
Otóż zła Plazma, śluzowata
Potężnym kwasem dziecko zalała.
Kwasem okropnym chłopca oblała.
Umarł w okropnych, strasznych męczarniach.
Plazma, Plazma, Plazma roztapia.
Ludzi rozkwasza w strasznych męczarniach.
Plazma ofiary szybko zabija.
Dla ofiar swoich nie jest miła.
Plazma, Plazma, bul, bul, bul.
Plazma straszna, gul, gul, gul.
Plazma ludzi zabija.
Plazma, Plazma, ajajaj.
Jak chłopiec nie powinien siedzieć w kinowej sali? - Patryk Daniel Garkowski
Jak chłopiec nie powinien siedzieć w kinowej sali?
W filmie grozy: „Plazma” (1988, reżyseria: Chuck Russell) jeden z bohaterów - nastoletni chłopiec - siedzi w kinowej sali niewłaściwie, niekulturalnie. Spójrzmy na zdjęcie z filmu:
Oto, jak możemy zobaczyć na kadrze z filmu (na zdjęciu z perspektywą podeszwowo-twarzową), młody, nastoletni bohater położył/trzyma niestosownie swe nogi. Tak chłopiec w sali kinowej nie powinien siedzieć. Absolutnie. Dziecko powinno siedzieć w kinowym pomieszczeniu właściwie, stosownie, kulturalnie. Tak nóg trzymać w kinie nie można.
Kiedy ja byłbym sobie w obiekcie kinowym i dostrzegłbym, że jakiś chłopiec tak niestosownie siedzi, to mógłbym mu zwrócić prostą uwagę. Na przykład mógłbym oznajmić: Kochany chłopcze, zdejmij swe nogi, ponieważ tak siedzieć w kinowej sali nie możesz. Albo mógłbym ja rzec: Drogie dziecko, ach, proszę, zdejmij swoje nogi, tak ty nie możesz siedzieć, to niekulturalne!
Oto chłopiec, stawiając buty na siedzisku przed nim, może zabrudzić ów fotel. Może go zanieczyścić swoimi butami. Chociaż z drugiej strony warto pamiętać, że młoda persona może tak siedzieć, ponieważ tak jej wygodnie, komfortowo - tak właśnie ułożyć nóżki. Toteż rzeczona pozycja siedzeniowa może zapewniać organizmowi komfort. Zapewniać ulgę zmęczonym stopom.
Jednak takie wyciąganie nóg w sali kinowej okazuje się niekulturalne. Nie wygląda grzecznie ani estetycznie. Świadczy o braku szacunku do mebli, do wyposażenia kinowego. A zatem nie tylko chodzi o możliwość potencjalnego zabrudzenia siedziska przez brudne buty chłopięce, o nie.
poniedziałek, 3 lutego 2025
Oto orka bardzo mądra - Patryk Daniel Garkowski
Piosenka: Oto orka bardzo mądra odnosi się do filmu: „Uwolnić orkę” (1993, reżyseria: Simon Wincer).
Oto orka bardzo mądra - Patryk Daniel Garkowski
Oto orka bardzo mądra,
W wodzie, w wodzie pływająca,
Majestatyczna
I nader zwinna.
To jest oreczka przefantastyczna.
Ta orka na imię ma Willy.
Ów samiec jest całkiem dowcipny.
Humorki miewa to stworzenie.
Potrafi, potrafi być niegrzeczne.
Chlap, chlapu, chlapu,
Chlap, chlapu, chlap.
Wodą w chłopczyka
Chętnie pryska.
Chlap, chlapu, chlapu,
Chlap, chlapu, chlap.
W buty chłopczyka
Pryska nie raz.
Willy chłopca ochlapuje.
Płetwą macha. Dokazuje.
Mowę ludzką chyba pojmuje.
Ludzkie gesty orka rozumie.
Buty chłopczyka Jessiego
Wciąż, ciągle, wciąż, ciągle są mokre.
Z pewnością te buty, buciki
Nad wyraz, okropnie są śmierdzące,
Nad wyraz, koszmarnie są fetorne.
Oto orka bardzo mądra,
W wodzie, w wodzie pływająca,
Majestatyczna
I nader zwinna.
To jest oreczka przefantastyczna.
Kiedy Jessie się poślizgnął,
Gdy wpadł do wody, gdy wpadł do wody,
To orka go uratowała,
Od śmierci dziecko uchowała.
Więc pewnie wdzięczności oczekiwała!
Więc pewnie wdzięczności oczekiwała!
Ta orka umie sztuczki robić.
Umie korzystać z zabawek wodnych.
Umie przyjmować ciekawe pozy,
Pomachać płetwą,
Raz po raz skoczyć.
Akrobacje umie robić.
Do nich posiada wręcz strój wyjściowy.
I bardzo lubi chłopczyka dotyk.
Ach, lubi takie od chłopca pieszczoty.
Umie kręcić, kręcić się.
Do Jessiego orka lgnie,
Do chłopczyka lgnie, lgnie, lgnie.
Przy nim szybko kręci się -
Tak jak przy robaczku kret.
Klaszcze płetwą.
Język wyciąga,
Językiem rusza.
Bardzo jest mądra.
To jest nader mądra orka.
Oto bardzo mądra orka.
Oto orka bardzo mądra,
W wodzie, w wodzie pływająca,
Majestatyczna
I nader zwinna.
To jest oreczka przefantastyczna.
Chlap, chlapu, chlapu,
Chlap, chlapu, chlap.
Wodą w chłopczyka
Chętnie pryska.
Willy lubi być ugniatany
Przez chłopca bosymi, bosymi stópkami,
Chłopięcymi, bosymi stopami,
Gdyż to dostarcza stworzeniu frajdy,
Bo to dostarcza zwierzęciu frajdy.
Ma w baseniku swoje schronienie,
Lecz tam się smuci i bardzo gorzknieje.
Chciałby ten samiec pływać w oceanie,
Do swojej grupki dołączyć pragnie.
Oto orka bardzo mądra,
Ale bardzo zasmucona.
Majestatyczna
I wielce zwinna.
To jest oreczka przefantastyczna.















































