Tren o Björnie Andrésenie - Patryk Daniel Garkowski
Młodzieńcze ładny, przystojny,
ty szybko się zestarzałeś.
Björnie, mój drogi,
niedawno umarłeś...
Urodziwi chłopcy szybko się przekształcają,
przeobrażają się
w starców,
przepoczwarzają się oni
błyskawicznie,
bardzo,
bezbrzeżnie
szybko...
Ów mechanizm natury stanowi nieunikniony.
Technika nie pozwoli się z niego wyzwolić...
nigdy, przenigdy -
jestem tego w stu procentach pewien.
Ty starcem się stałeś.
Niedawno umarłeś.
Taki jest przykry porządek na świecie...
A chociaż nie byłeś najpiękniejszym chłopcem
na całym, na całym, na calutkim świecie,
z pewnością nie byłeś, tak ja uważam,
to nie można było tobie odmówić urody...
Byłeś dość ładny, owszem, przyznaję,
gdy grałeś
nudnego,
admirowanego,
śledzonego,
z zanadto długimi włoskami,
pozbawionego arogancji,
energii,
wulgarności
chłopczyka
Tadzia
niemowę,
owszem, w istocie, to prawda, że wówczas byłeś dość ładny...
No ale bez przesady...
Uroda to nie wszystko,
co świetnie grając Tadzia ukazałeś,
zademonstrowałeś.
Nie byłeś ty wówczas aż tak bardzo piękny!
Nie wiem, doprawdy, skąd wzięło się miano
najpiękniejszego chłopca
na calutkim świecie...
Przesadne, na wyrost przecież
to jest
określenie.
Bardzo szybko uroda twa przeminęła.
Piękni, przystojni chłopcy
szybko
przeobrażają się,
przekwitają
w starców,
w obrzydłe,
obrzydliwe,
okropne,
paskudne,
zgrzybiałe
formy,
w potwory,
których nawet nie warto zaszczycać spojrzeniem
dokładnie,
prościutko
w oczy.
Tylko przez chwilę tacy chłopcy są piękni,
przez krótki moment, szybko dobiegający kresu.
Zaraz, za moment ich widok staje się nie do zniesienia...
Piękni chłopcy stają się okropni,
obrzydliwi,
paskudni.
Nie da się na to nic, nic poradzić,
zupełnie.
Nie da się na takie wstrętne formy spoglądać...
Nie da się patrzeć ów dojrzałym formom,
starcom
prosto
w oczy...
W ów słynnym filmie, mój drogi Björnie -
w „Śmierci w Wenecji” - filmie dla mnie nudnym,
byłeś dość ładny,
owszem,
to szczerze wyznaję,
ale za chwilę ty stałeś się
(tak to już bywa,
niestety)
paskudny.
Tylko przez moment twój admirator,
krok w krok chodzący za tobą Gustaw,
(młodszy od ciebie, kiedy umarłeś, mój drogi Björnie, mój kochany)
mógł cię podziwiać, uwielbiać, admirować...,
lecz ty nie potrafiłeś tego docenić,
kiedy był na to czas odpowiedni...
Bo nie podziwiałby, nie wielbiłby wcale
Gustaw
starszego nieco
osobnika,
organizmu,
a już tym bardziej starca -
to już na pewno...,
to bez wątpienia...
Ja zapamiętam cię, mój drogi Björnie,
tak jak wyglądałeś w „Śmierci w Wenecji”,
jako więc nudnego Tadzia niemowę,
pozbawionego energii,
ikry,
wulgarności,
arogancji,
a nie jako starca
paskudnego,
obrzydłego,
zgrzybiałego,
okropnego,
pozbawionego cudnej chłopięcej urody...,
piękna młodości...
Nie chciałbym zwymiotować,
nie, nie.












